Kolejni operatorzy stacji ładowania ogłaszają swoje cenniki. Postanowiliśmy sprawdzić, ile będzie kosztować nas przejechanie 100 kilometrów samochodem elektrycznym, spalinowym, na LPG i zasilanym wodorem przy aktualnych stawkach. Zestawienie bazuje na cenach z kwietnia 2020 roku, czyli aktualnych.
Koszt jazdy samochodem elektrycznym na tle aut z innymi napędami
Spis treści
Kilka tygodni temu liczyliśmy, ile musiałaby kosztować benzyna, żeby jazda samochodem spalinowym była tak tania, jak jazda autem elektrycznym. Dziś postanowiliśmy spojrzeć na koszty nieco szerzej i ocenić, ile wyniesie nas przejechanie 100 kilometrów w zależności od tego, na której stacji ładowania się zatrzymujemy.
Zestawienie należy traktować jak porównanie cen u różnych operatorów oraz porównanie kosztów jazdy, które powinno pomóc nam w wyborze najlepszego dostawcy usług. Ranking jest nieco sztuczny, gdy weźmiemy pod uwagę, że podczas podróży najchętniej korzystamy ze stacji ładowania, które oferują wystarczający dla nas stosunek dostępności do ceny.
To znaczy: czasem lepszy będzie bliski ale droższy GreenWay, innym razem wygra tańszy lecz odleglejszy Tauron. Takie realne zestawienie kosztów na przykładzie kilku podróży wymaga osobnego opracowania – pojawi się w innym artykule.
A teraz do rzeczy:
Koszt przejechania 100 kilometrów elektrykiem i innymi autami
Przyjęliśmy dość normalne wartości zużycia energii i wodoru oraz dość niskie wartości dla zużycia paliw płynnych:
- 18 kWh na 100 kilometrów,
- 6 litrów benzyny na 100 km,
- 5,5 litra oleju napędowego na 100 km,
- 1 kilogram wodoru na 100 kilometrów,
- 7,2 litra LPG na 100 kilometrów.
Uznaliśmy te wartości za średnie, rozsądne w trybie mieszanym. Nie należy ich porównywać do sytuacji pt. „A ja spaliłem kiedyś 3,6 l/100 km!”, chyba że weźmiemy pod uwagę, że istnieją rekordziści, którzy potrafią osiągnąć zużycie energii wynoszące 10-11 kWh/100 km.
W takiej sytuacji ranking wygląda następująco:
Ranking kosztów ładowania i tankowania – wnioski
Wodór już dziś jest szalenie drogi, choć jest paliwem dotowanym. Zgodnie z danymi płynącymi z rynku niemieckiego należy się spodziewać, że bez dotacji koszt jazdy na tym paliwie wyniósłby już teraz 80-100 zł/100 km. Osoby promujące wodór jako paliwo albo nie znają cen tego gazu, albo też zakładają, że składowe niezbędne do jego produkcji (ropa naftowa, gaz ziemny, energia elektryczna, woda) będą coraz bardziej dostępne i coraz tańsze.
> Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin będzie wytwarzał wodór z biomasy: 60 kWh na 1 kg gazu
Najtaniej jeździ się samochodem elektrycznym. Jeśli mamy możliwość korzystania z darmowych stacji ładowania, to taniej się nie da. Jeśli natomiast ładujemy auto ze zwykłego gniazdka, ponosimy koszty eksploatacji niższe niż właściciel skutera z silnikiem o pojemności 125 cm3 – nadal „taniej się nie da” 🙂
Aktualny zjazd cen ropy naftowej sprawił, że samochody na LPG są w stanie wejść w strefę aut ładowanych z gniazdka, choć możliwości oszczędzania w nich kończą się przy około 9 zł/100 km. Bardzo ciężko będzie jeździć za mniej, tymczasem w elektryku wystarczy… raz w tygodniu pojechać do Ikei (gniazda Typu 2) czy Makro (tylko złącza Chademo) i skorzystać ze stacji ładowania.
Mapa tutaj w razie czego -> stacje ładowania samochodów elektrycznych.
Za LPG i elektrykami pojawia się duży wyłom, nad którym w rozkroku stoi Lotos. Firma stosuje płaską taryfę wynoszącą 24 złote za ładowanie, niezależnie od ilości pobranej energii, więc im więcej czasu spędzimy przy ładowarce, tym taniej wyjdzie nas koszt jazdy. Na naszym wykresie 14,4 zł to wartość dla Nissana Leafa II, który uzupełnił 30 kWh energii.
Za Lotosem ceny rosną dwukrotnie i dochodzimy do… aut spalinowych. Niestety, przy obecnych cenach paliw płynnych każdy inny operator stacji ładowania wypada gorzej. Sytuacja nieco się poprawi, gdy cena benzyny i oleju napędowego pójdzie do góry – ale tego właścicielom aut oczywiście nie życzymy.
Na tle usług innych polskich operatorów, najlepiej wypada Tesla ze swoimi Superchargerami. Kalifornijski operator oferuje jedne z najwyższych szybkości ładowania i w dodatku nie wymaga od nas wyrabiania żadnych kart. Minus? Żeby korzystać z Superchargerów Tesli, trzeba mieć Teslę:
Pozostali operatorzy prezentują się słabo i mówią nam o pewnym trendzie: powinniśmy założyć, że na szybkich stacjach ładowania cena energii będzie wyższa niż cena paliwa potrzebna do przejechania tego samego dystansu. Będzie to frycowe ściągane z właścicieli elektryków, bo „stać ich przecież na droższe auta, a nowości nie mogą być zbyt tanie”.
Zdecydowanie najdrożej wypadają Tauron i GreenWay Polska, w tym ostatnim przypadku bez karty ładowania („Jednorazowe”). Dlaczego Tauron? Prawdopodobnie po to, by segment nie przynosił strat. Dlaczego GreenWay Polska? Cóż, operator, który dysponuje największą siecią stacji ładowania w Polsce może zażądać najwyższych cen za usługę – szkoda tylko, że nawet przy prądzie przemiennym (AC) i cztery razy wolniejszym ładowaniu niż przy prądzie stałym (DC) ceny też nie są szczególnie atrakcyjne.
Masz auto na LPG/ON? Dziś doświadczasz, jak tanio byłoby jeździć elektrykiem
W tej chwili w najciekawszej sytuacji są właściciele aut na LPG: mają tak niskie koszty eksploatacji, że mogą poczuć, jak to jest jeździć elektrykiem. Oczywiście nie zatankują nigdzie za darmo, nie wytworzą sobie LPG w piwnicy ani nie zaparkują bez opłat w strefach płatnego parkowania – ale różnica w portfelu powinna być wyraźna.
Choć cenniki operatorów stacji ładowania mogą nie nastrajać do optymizmu, paradoksalnie, w najlepszej dziś sytuacji są właściciele aut elektrycznych. Nie dość, że korzystają z bardzo taniej energii z gniazdka – a tych cen nie da się zbyt łatwo podnieść, nie pozwoli na to URE – to jeszcze mogą obniżyć koszty jazdy instalując na dachu panele fotowoltaiczne.
Dość czarna przyszłość rysuje się natomiast przed autami spalinowymi i wodorowymi: taniej już raczej nie będzie, więc będzie drożej. A jak będzie drożej, to koszty jazdy znowu staną się istotnym obciążeniem domowego budżetu.
W drugiej części tekstu zajmiemy się kosztami realnych podróży.