Podjęto decyzję! Emisja nowych samochodów osobowych i lekkich aut dostawczych (do 3,5 tony) ma zostać obniżona o 15 procent w 2025 roku i o 37,5 procent w roku 2030. To oznacza, że producenci albo znajdą sposób, by samochody paliły znacząco mniej paliwa – albo też zaczną naprawdę sprzedawać auta elektryczne.
Nowe normy emisji od 2025 i 2030 roku
Normy emisji sprawdzane są na poziomie producentów. To znaczy, że w 2025 i w 2030 roku nadal będzie możliwe oferowanie modeli z silnikami V8, ale producent takich aut będzie musiał wprowadzić odpowiednią liczbę aut, które zrównoważą generowaną przez nie emisję. Czyli gdzieś w planach biznesowych powinien sobie założyć, że na każdego sprzedanego – dajmy na to – VW Touarega musi wprowadzić na rynek 1 elektrycznego VW ID. Neo.
W efekcie ten sam samochód albo będzie musiał palić coraz mniej, albo też na rynku rozpocznie się duża akcja marketingowa promująca samochody elektryczne (zeroemisyjne). Obniżenie emisji o 15 procent w 2025 roku i o 37,5 procent w roku 2030 jako punkt wyjścia przyjmuje rok 2021.
Another deal!! This time on #CO2cars. We reached a compromise to cut emissions from cars (by 37.5%) and vans (by 31%) by 2030. With these ambitious targets, Europe is once again showing how to turn the #ParisAgremeent and #COP24 into action. pic.twitter.com/26HNfcHQiY
— Miguel Arias Cañete (@MAC_europa) 17 grudnia 2018
Niezależnie od obrotu spraw – wygrywają konsumenci, czyli my. Będziemy bowiem dostawać auta, które staną się tańsze w eksploatacji, a przy okazji zyskają lepsze parametry jezdne: silniki elektryczne mają krótszy czas reakcji niż spalinowe i oferują maksymalny moment obrotowy od samego początku.
Zacięta dyskusja, mocne przepychanki
Dyskusja nad cięciami emisji była bardzo gorąca. Komisja Europejska broniła stanowiska producentów samochodów, którzy twierdzą, że nie dadzą rady przekroczyć 30 procent. Parlament Europejski przegłosował aż 40 procent, z kolei Niemcy i Grupa Wyszehradzka zepchnęły tę liczbę do poziomu 35 procent i lobbowały za wariantem najłagodniejszym, czyli przedstawionym przez Komisję Europejską.
> Niemcy i Grupa Wyszehradzka wywalczyły złagodzenie normy emisji na rok 2030
Ostatecznie – jak prognozowało wielu analityków – stanęło na 15 procent w 2025 roku i 37,5 procent w roku 2030.
Dodajmy, że ekolodzy uważają, że to nadal za mało, by zahamować ocieplanie się planety na poziomie +1,5 stopnia do roku 2050. Badania naukowe potwierdzają tę teorię, gdy jednak przyjrzeć się rynkowi motoryzacyjnemu, można odnieść wrażenie, że duże ograniczenie norm emisji nie będzie aż takim problemem. Praktycznie wszystkie europejskie koncerny ogłosiły już plany gigantycznych inwestycji w samochody elektryczne.