Kilka dni temu napisał do nas nasz Czytelnik, Pan Marcin, któremu ukradziono służbową Kię EV6. W następnych dniach na grupie Kia EV4 # EV6 # EV9 – Polska pojawiła się kolejna tego typu informacja. Wygląda na to, że w Warszawie są to auta wysokiego ryzyka, giną nawet te egzemplarze, które w stolicy znalazły się tylko przejazdem. To może być systemowy problem z zabezpieczeniami, w Stanach Zjednoczonych Hyundai i Kia zdecydowały się z tego powodu na ugodę.
Plaga kradzieży Hyundaiów i Kii w USA
Spis treści
Zacznijmy od Ameryki, bo tam sytuacja jest dość prosta: modele z roczników 2011-2022 (!) nie były wyposażane w immobilizery, dawały się uruchomić przez wetknięcie do stacyjki końcówki kabla USB podłączonego z drugiej strony do portu. Zdarzało się, że przewód USB też należał do właściciela samochodu. Problem dotyczy aż 4,5 milionów aut, ugoda opiewa na 200 milionów dolarów (źródło), dotyczy rekompensat, napraw, dodatkowych mechanizmów zabezpieczających, wiąże się też z aktualizacją oprogramowania, które nie pozwoli na uruchomienie silnika przed odblokowaniem rygli z użyciem kluczyka.
Kradzieże Kii EV6 w Polsce to efekt zapotrzebowania na części?
W Polsce kradzieże Kii EV6 dotyczą rzekomo aut z dodatkowymi zabezpieczeniami. Piszemy „rzekomo”, ponieważ właściciele utraconych samochodów nie byli stuprocentowo pewni, czyli mieli dodatkowe zabezpieczenia (Omega Car Guard 24, EMG QX-IMMO – obydwie opcje kosztują po 1 457 zł) lub nie mogli tego sprawdzić. Monitoring GPS nie pomaga, na mapie w aplikacji auto zostaje w tym samym miejscu, w którym było albo też znika po kilkunastu sekundach, gdy złodzieje uruchomią zagłuszanie sygnału.
Słychać głosy, że złodzieje odstawiają samochód gdzieś na kilka dni, żeby „sprawdzić, czy nikt go nie szuka”, ale należy uznać je za pobożne życzenia, w najlepszym razie: mniejszość. Z wpisów zamieszczanych przez konto Policja Warszawa na Twitterze (tutaj) wynika, że przynajmniej część pojazdów jest błyskawicznie rozbierana na części w podwarszawskich dziuplach (Wołomin, Otwock). Z prezentacji zamieszczanych na YouTube czy Facebooku wynika, że auta kradzione są metodą „na gameboya”, bo ich właściciel zdecydował się na bezkluczykowy dostęp.
Urządzenie widoczne na zdjęciu (zamaskowaliśmy reklamę sklepu) ma odblokowywać i uruchamiać samochody marek Kia, Hyundai, Genesis, Mitsubishi. Kosztuje 17 000 euro, równowartość 77 100 złotych. Jego działanie polega na zmuszeniu samochodu do uznania podsuniętego kluczyka (gameboya) jako nowego. Obsługuje m.in. Kie EV6, Niro EV oraz cały zestaw innych modeli Hyundai Motor Group.
Nota od redakcji Elektrowozu: tak jak wspomnieliśmy, problem sprawia wrażenie systemowego, jakby koncern Hyundaia nie dostrzegał potrzeby zabezpieczania swoich aut. Firma nie wpadła też na prosty pomysł PIN-u blokującego możliwość jazdy. Osoby eksploatujące EV6 w Warszawie powinny lub bywające tutaj przejazdem powinny rozważyć montaż dodatkowych zabezpieczeń.
Smutno skomentował to Pan Michał:
Nie przegap nowych treści, OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: