W Polsce oficjalnie otwarto pierwszą publicznie dostępną stację tankowania wodoru Neso. Znajduje się ona w Warszawie przy ul. Tango, redakcja Elektrowozu odwiedziła ją w lipcu, by sprawdzić, ile kosztuje jazda na wodorze (69 zł/kg, czyli ok. 56-90 zł/100 km). To dobrze, że ktoś chce wydawać swoje własne pieniądze na testowanie tego rodzaju transportu – ale należące do niego media nas lekko zaskoczyły. Dlaczego Adam Majcherek otwarcie nakazuje nam „zapominanie o elektrykach”?

Właścicielem Grupy Interia jest Telewizja Polsat (źródło).

„Zapomnij o elektrykach”, które zmieniło się w „Wielkie otwarcie”

Tytuł „Zapomnij o elektrykach” uchował się na LinkedIn, na stronie portalu Interia.pl widnieje już inny, „Wielkie otwarcie – pierwsza ogólnodostępna stacja wodorowa w Polsce”.

Otwarcie jak otwarcie, jeśli ktoś ma ochotę kupić drogi samochód i tankować go sprężonym gazem, nikt mu przecież tego nie zabroni. Na stacji (Mapy Google TUTAJ) są dystrybutory H35 i H70 obsługujące zarówno autobusy (zbiorniki pod ciśnieniem 35 MPa), jak też samochody osobowe (zbiorniki 70 MPa), więc ktoś z niej na pewno będzie korzystał. Grupa Polsat Plus się zdecydowała, bo ma własną wytwórnię wodoru. Skąd jednak u autora Interia.pl ten odruch, by nakazywać innym „zapominanie o elektrykach”?

Samochody elektryczne a wodorowe, najważniejsza różnica = koszty

Samochody na wodór – czy to z ogniwami paliwowymi, FCEV, czy spalinowe, H2ICE – mają pewną cechę, której nie posiadają auta elektryczne. Otóż w kwestii tankowania funkcjonują one tak samo, jak modele spalinowe, tj. zmuszają nas do odwiedzenia stacji tankowania wodoru. Jeśli ktoś pomyślał o produkowaniu wodoru w domu, niech sobie przypomni o kosztach elektrolizera, kompresora, wszystkich przepisach bezpieczeństwa, rozważy moc niezbędnego przyłącza elektroenergetycznego i skonfrontuje je z samochodami elektrycznymi.

Przy aucie elektrycznym wystarczy zwykłe gniazdko w zwykłym garażu w zwykłym mieście (poniżej: Chojnów), nawet jeśli niektórzy uważają, że wymagany jest dom w Norwegii.

Przy wodorze nie ma odpowiednika takiego powolnego acz taniego gniazdka (10-18 zł/100 km), są tylko stacje tankowania stanowiące przybliżone funkcjonalne odpowiedniki ultraszybkich ładowarek dla aut elektrycznych. Z relacji przedstawicieli mediów, którzy zostali zaproszeni na premierę, wynika, że Toyota Mirai II na stacji Neso tankowała się przez około 8 minut. Dla porównania: nawet na ultraszybkiej stacji elektryk potrzebowałby co najmniej dwukrotnie dłuższego czasu (od 18 minut w górę, np. Hyundai Ioniq 6) i odzyskałby około 1/2 zasięgu pojazdu wodorowego.

Byłby jednak tańszy w zakupie i przestronniejszy niż Toyota Mirai II.

Nota od redakcji Elektrowozu: dopiero po publikacji tekstu zauważyłem, że na stacje tankowania wodoru mówi się stacje ładowania wodoru. Bardzo to ciekawa metoda pozycjonowania, żeby podkleić się pod frazę kojarzącą się z samochodami elektrycznymi. Ciekawe, czy Adam Majcherek to wszystko napisał sam i z przekonania…

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 12 głosów Średnia: 3]