Site icon SAMOCHODY ELEKTRYCZNE – www.elektrowoz.pl

Naścienna stacja ładowania w garażu należącym do wspólnoty, czyli moja golgota [WYWIAD]

Jeden z Czytelników www.elektrowoz.pl zainstalował w garażu naścienną stację ładowania do swej wymarzonej Tesli 3. Jako że trwało to dwa lata, postanowił podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi Czytelnikami – trochę, żeby przestrzec i doradzić, jak najlepiej prowadzić taki proces.

Naścienna „ładowarka” w garażu – o czym trzeba wiedzieć

Zacznijmy od istotnego doprecyzowania: „ładowarki”, które montujemy w garażach, to w 99,9 procent naścienne stacje ładowania. Dostarczają one samochodowi prądu przemiennego (AC), a transformacją na prąd stały (DC), strawny dla baterii zajmuje się prawdziwa ładowarka. Ta wbudowana w samochód. Jednak w rozmowie poniżej może wymsknąć nam się słowo „ładowarka” na określenie „naściennej stacji ładowania”, gdy pojawi się ryzyko zgrzytających w zębach powtórzeń.

To powiedziawszy możemy przejść do wywiadu z Czytelnikiem.

Redakcja www.elektrowoz.pl: Właśnie zamontował Pan sobie w garażu naścienną stację ładowania. Dlaczego?

Czytelnik: Nad tematem zacząłem pracować już dwa lata temu. Przyjąłem założenie, że Tesla, na którą czekam, będzie ładowała się z mocą 16,5 kW. Niestety, niedawno okazało się, że w Modelu 3 pojawiła się trzyfazowa ładowarka o mocy „tylko” 11 kW. Tymczasem ja zabezpieczyłem się z zapasem, na 22 kW. Z praktycznego punktu widzenia 22 kW to aż za dużo, bo wtedy potrzeba 3 faz po 230 woltów, każda wytrzymująca natężenie do 32 amperów.

> Jak podłączyć Nissana Leafa/inny samochód z 1-fazową ładowarką do „siły” (gniazda 3-fazowego)? [ODPOWIADAMY]

A 32 A to już duży prąd i idąca za nim istotna ingerencja w instalację budynku. Pamiętajmy bowiem, że typowa instalacja w mieszkaniu to 10-12 amperów na fazę i trzy fazy na mieszkanie.

Po tej całej zabawie doszedłem do wniosku, że 11 kW (16 A na fazę) to rozsądna liczba, która powinna wystarczyć każdemu. Auto naładuje się przez noc i rano będzie gotowe.

Zdecydował się Pan na dość nietypową stację ładowania. Jaki to producent?

Wybrałem Schneidera, cholernie drogie urządzenie! Koszt kilku tysięcy, niedostępne w Polsce, musiałem sprowadzać przez hurtownię, parę tygodni oczekiwania. Ale na Schneidera postawiłem nieprzypadkowo: już na starcie szukałem 22 kW, więc z miejsca odpadło mi 2/3 rynku. Gdybym od razu wybrał 11 kW, miałbym znacznie szersze spektrum urządzeń do wyboru.

Jest jeszcze druga, równie ważna dla mnie kwestia: Schneider posiada kluczyk w urządzeniu, który wystarczy przekręcić, żeby odciąć zasilanie od wtyczki. Wyłącznik prądu jest zamknięty w skrzynce, jednak uznałem, że potrzebuję również takiej gwarancji: kluczyk jest super, bo nawet nie muszę odłączać stacji ładowania.

Czyli to jest wykupione miejsce w spółdzielni? We wspólnocie?

We wspólnocie. Może od razu powiem, jak prowadziłem temat, żeby inni Czytelnicy mieli pod ręką gotowca. Po kolei:

  1. Porozmawiałem ze wspólnotą. Mieszkają tam młodzi ludzie, więc nie było problemu.
  2. Gdy miałem zgodę wspólnoty, zwróciłem się do administracji. Porozmawiałem z osobą zarządzającą z administracji, przeprowadziliśmy wizje lokalne, dostałem wstępne zielone światło.
  3. Wystosowałem krótkie pismo z prośbą o zgodę. Zawarłem w nim precyzyjną informację, co chcę osiągnąć (zamontować) i zapewniłem, że wszelkie koszty pokrywam samodzielnie.

Bardzo ważne było zapewnienie, że montaż stacji ładowania przeprowadzi ta sama firma, która opiekuje się instalacją w budynku. Myślę, że administracja poczuła się wtedy pewna, że operacja zostanie przeprowadzona zgodnie ze sztuką i solidnie.

Brzmi prosto, a tyle to trwało? Dlaczego?

Kilka miesięcy opóźnienia spowodowała firma deweloperska. W międzyczasie przyjęto też Ustawę o elektromobilności, więc ktoś podjął decyzję, że do ładowania mają służyć gniazdka G11.

Trochę problemów było też z instalacją, bo nie wiedziałem, czy zdecydować się na osobny licznik w garażu, czy może na podpinanie do instalacji w mieszkaniu. To ostatnie zapowiadało się duże wyzwanie, bo nie mieszkam na parterze.

I na co się Pan zdecydował?

Wybrałem opcję zgodną z przedstawionym planem 😉 Ważne jest to, żeby pamiętać, że każdy z wariantów niesie za sobą osobne trudności.

Osobny licznik brzmi rozsądnie, ale dodaje koszty do miesięcznego budżetu przeznaczonego na energię elektryczną. W dodatku firmy energetyczne wyraźnie nie są przygotowane do takich operacji, naliczają dziwne koszty, choć mam wrażenie, że opłata powinna być raczej symboliczna lub nie powinno być jej wcale.

Z kolei podłączanie przewodów do domu oznacza przeciąganie dziesiątków metrów kabli, wymianę zabezpieczeń przedlicznikowych na wytrzymujące wyższe natężenia, czasem konieczność dostania się do szachtów [pionowych szybów w budynku – red. www.elektrowoz.pl], które są zamurowane na amen albo przechodzą, dajmy na to, przez sklep na parterze.

Ile to wszystko kosztowało?

Koszt takiej instalacji wraz ze stacją ładowania zaczyna się od około 10 tysięcy złotych. Ja zapłaciłem nieco więcej ze względu na dość drogie urządzenie.

A jaką taryfę Pan wybrał?

Na razie żadnej, mam G11. Nie mam jeszcze samochodu, więc nie kombinuję. Później… zobaczy się. To u Was zresztą widziałem fajnie policzone, ile co kosztuje, pewnie mi się przyda.

> Ile kosztuje naładowanie Tesli 3 w domu? na Superchargerze? na stacji Greenway? Liczymy [rok 2019]

Dobrze. To na zakończenie najważniejsze pytanie 🙂 Jaki samochód Pan wybrał?

Jeszcze się waham: Tesla Model 3 Dual Motor AWD lub Performance. Czekam, aż uruchomią sprzedaż w Polsce, żeby nie bawić się odbiory w Berlinie i nie stracić na kursie euro. Wierzę, że uruchomienie serwisu będzie wiązało się z uruchomieniem sprzedaży w naszym kraju – choć to wcale nie jest takie oczywiste.

Na ilustracji: ładowanie samochodu z wykorzystaniem urządzenia Schneider Electric. Zdjęcie ilustracyjne (c) Schneider Electric

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 2 głosów Średnia: 5]
Exit mobile version