„Who killed the electric car” to film dokumentalny z 2006 roku o tym, jak wielkie koncerny wstrzymały technologię produkcji baterii na dobre 20 lat. W 2006 roku, gdy „Kto zabił samochód elektryczny” trafiło na ekrany, ogniwa Li-ion stanowiły egzotykę. Obiecującą, ale jednak egzotykę. Pierwszy Tesla Roadster miał się pojawić w 2008 roku.
„Who killed the electric car” oglądaj online:
Spis treści
> LINK – ściągnij „Who killed the electric car” i oglądaj online
Mało kto wie, że na początku XX wieku, na ulicach było więcej samochodów elektrycznych niż spalinowych. Auta spalinowe wypchnęły elektryki z ulic, bo nauczyliśmy się przetwarzać ropę naftową, która ma większą gęstość energii niż akumulatory. W skrócie: pozwala dojechać dalej na jednym ładowaniu/tankowaniu.
Mało kto wie również, że już dwadzieścia lat temu mieliśmy technologię wytwarzania baterii niklowo-wodorkowych (NiMH), która pozwalała nam na konstruowanie aut o zasięgu 100-160 kilometrów (!). Tak, tak, w połowie lat dziewięćdziesiątych dysponowaliśmy samochodami, które przejeżdżały tyle, ile współczesne modele BMW i3 i Nissana Leafa.
To dzięki bateriom NiMH powstały takie prototypy, jak elektryczne BMW E1, to ta technologia napędza do dziś hybrydowe samochody Toyota. Skoro więc baterie niklowo-wodorkowe są takie dobre, dlaczego branża się zatrzymała, dlaczego na początku XXI wieku auta elektryczne praktycznie zniknęły z rynku? Dlaczego współczesne samochody elektryczne wykorzystują zupełnie inną technologię, czyli Li-ion, która dogoniła NiMH dopiero 5-7 lat temu?
Koncerny motoryzacyjne i naftowe zatrzymały rozwój samochodów elektrycznych
Nie będziemy zdradzać fabuły, dlatego powiemy w bardzo dużym skrócie: koncerny motoryzacyjne najpierw zachłysnęły się samochodami elektrycznymi, a później nagle uświadomiły sobie, że te auta:
- nie wymagają serwisu, bo się praktycznie nie psują,
- nie potrzebują benzyny, więc bardzo psują stosunki na linii koncern samochodowy – koncern naftowy (benzyny, oleje, smary!).
Dlatego wespół z koncernami naftowymi przejęły władzę nad patentami dotyczącymi ogniw niklowo-wodorkowych i… dosłownie zamknęły je w sejfie, żeby nikt nie mógł z nich skorzystać. Świąteczna atmosfera to naprawdę dobra okazja, by obejrzeć „Who killed the electric car”. Polecam!
Ps. Na YouTube są same fałszywki, ja znalazłem ten dokument na archive.org.