Niezbyt przyjemna sytuacja na Nürburgring. Choć Tesla pochwaliła się, że jest w stanie osiągnąć czasy przejazdu lepsze od Porsche Taycan, zaliczyła nieprzyjemną wpadkę: czerwony samochód testowy wymagał wywiezienia z toru na lawecie. Na razie nie wiadomo, co się stało.
Tesla Model S „Plaid”, czyli tak to bywa z prototypami…
Na nagraniu wykonanym przez Talea Media 18 września 2019 roku – taką datę podano w tytule filmu – widać, że prototypowa czerwona Tesla Model S „Plaid” stoi na poboczu drogi. Problem musi być poważniejszy, bo samochód nie ma nawet włączonych świateł awaryjnych. Aktywuje je natomiast Ford Focus z obsługi producenta, którzy po chwili przyjeżdża na miejsce zdarzenia.
> Tesla potwierdza: Tesla Model S „Plaid” przejedzie Nürburgring w 7:20. Z ulepszeniami w 7:05 (!)
Tesla Model S dość szybko trafia na lawetę i zjeżdża na niej z toru. Nieco wcześniej jeden z pracowników obsługi technicznej zabiera z auta jakąś czarną skrzynkę, która prawdopodobnie jest… czarną skrzynką – rejestratorem parametrów auta:
Elon Musk dotychczas nie skomentował wydarzenia. Można się jednak spodziewać, że podpytywany prędzej czy później coś powie na temat awarii. Tak samo, jak wyznał kiedyś, że dziwi się Google, że w ogóle zainwestowało w jego firmę. Kiedy bowiem prezentował pierwszą Teslę Roadster jednemu z prezesów wyszukiwarki, samochód „ledwie jeździł”.
> Tesla postawiła Supercharger na Nürburgring. Na stałe
Dwa lata temu z kolei inna jego firma, SpaceX, przygotowała kompilację nagrań fatalnych wypadków rakiet firmy. Każde takie zdarzenie to od kilku do kilkudziesięciu milionów dolarów idących z dymem:
A tak to wyglądało na torze Nürburgring:
https://www.youtube.com/watch?feature=youtu.be&v=EM4EvDRObj0
Wszystkie zdjęcia: (c) Talea Media