Dziennikarze Autocar mieli możliwość przejechania się elektryczną Skodą Vision E i rozmowy z przedstawicielem Skody i szefem produktu, Guido Haakiem. Zadali mu między innymi pytanie o Tesla Model 3. Haak nie był szczególnie zachwycony surowością najtańszej wersji M3 – podkreślił natomiast, że Skoda Vision E będzie miała mnóstwo zalet.
Jazda testowa Skodą Vision E
Haak twardo zadeklarował, że Skoda Vision E ma dawać frajdę z jazdy, oferować duży zasięg na jednym ładowaniu i być tania. To sugeruje [spekulacje www.elektrowoz.pl], że w cenie zbliżonej do ceny Modelu 3 – a więc za równowartość 150-200 tysięcy złotych – elektryczny samochód Skody powinien dać nam znacznie więcej niż auto Tesli.
Przestronne wnętrze, wszędobylskie światło jako ozdobnik
Dziennikarze Autocar przejechali się Vision E na dystansie 200 metrów z szybkością maksymalną 15 kilometrów na godzinę. Trudno im było mówić o wrażeniach z jazdy, podkreślali natomiast wrażenie przestrzeni we wnętrzu potęgowane przez płaską podłogę. Spodobała im się też estetyka deski rozdzielczej, na której wygospodarowano miejsce wyłącznie dla ekranów.
Dowiedzieli się też czegoś bardzo ciekawego: dawniej samochody ozdabiano chromem, dziś tę rolę przejęło światło. Dlatego nowa Vision E wyposażona jest w świetlne listwy z przodu i na boku. Jeszcze dalej idzie Mercedes EQC, w którym podświetlany jest kokpit, nawiewy, tapicerka w drzwiach i siedzenia.
Według oficjalnych zapowiedzi, Skoda Vision E będzie produkowana w Mlada Boleslav od 2020 roku. Na rynku ma być dostępna od 2020/2021 roku.
|REKLAMA|
|/REKLAMA|