Unia Europejska chyba nie chce powtórki z sytuacji z ogniwami fotowoltaicznymi. Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, zapowiedziała, że KE uruchomi śledztwo w sprawie dotowania chińskich samochodów elektrycznych przez rząd Państwa Środka. Na zbadanie tematu nalegała Francja, Niemcy z kolei byli niechętni, bo obawiali się kontr-represji, które uderzyłyby w przemysł motoryzacyjny naszych zachodnich sąsiadów.
UE kontra Chiny
Według von der Leyen światowy rynek zalany jest tanimi chińskimi elektrykami, a auta tego rodzaju są tanie z powodu olbrzymich dofinansowań płynących z chińskiego rządu. Coś w tym musi być, skoro z dotychczasowych raportów giełdowych pod koniec 2022 roku wynikało, że Xpeng dokłada do każdego sprzedanego modelu równowartość niemal 10 000 dolarów, a w Nio jest to ponad 15 000 dolarów. Firmy miały spore ujemne marże operacyjne na swoim rynku i mimo tego zdecydowały się na ekspansję w Europie, gdzie muszą ponosić dodatkowe koszty homologacji, ceł, transportu.
Interwencji Komisji Europejskiej domagała się Francja, której przemysł motoryzacyjny mocno ucierpiał na odcięciu od rosji i która w niewielkim tylko stopniu sprzedaje swoje samochody do Chin. Sprzeciwiały się jej Niemcy, które w Państwie Środka generują sporą część przychodów, Volkswagen sprzedaje tam aż 40 procent swojej produkcji.
Sytuacja jest napięta, Europa praktycznie nie ma przemysłu bateryjnego, nie ma też całej logistyki otaczającej przemysł motoryzacyjny. Samochody elektryczne wytwarzane na Starym Kontynencie są droższe od chińskich odpowiedników, choć płace robotników w fabrykach zaczynają się wyrównywać. W dodatku niemieccy producenci aut stopniowo rezygnują z usług dealerów, żeby na czymś zaoszczędzić, a właściciele salonów coraz intensywniej szukają nowych modeli właśnie w Państwie Środka.
Decyzję żartobliwie skomentował RBQX:
Tak sobie złośliwie myślę, że może przydałoby się kontrśledztwo w sprawie zbyt drogich europejskich samochodów elektrycznych :), ale przyczyny tego stanu poniekąd znamy.
Nota od redakcji Elektrowozu: ci, którzy uznawali samochody elektryczne za fanaberię i chwilową modę, teraz powinni już zauważyć, jak bardzo się mylili. Gdyby Unia Europejska nie zdecydowała się na przyciśnięcie producentów do ściany (ostrzejsze normy emisji, zakaz sprzedaży modeli spalinowych od 2035 roku), radośnie produkowalibyśmy swoje klekoczące diesle i nagle okazałoby się, że europejskie marki przestały się liczyć na świecie. Nie chcieliby ich ani Amerykanie, ani Chińczycy, bo byłyby przestarzałe technologicznie.
Ten wyścig zaczął się dawno temu i jego początek tylko częściowo zależał od nas.
Nie przegap nowych treści, OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:Jeśli chcesz wynagrodzić Czytelników, którzy są niezawodni w niesieniu pomocy na Forum Elektrowozu, możesz kupić Teslę korzystając z któregoś z tych linków polecających: 7/ nabrU, 8/ ciastek, 9/ ELuk.
Zasady zabawy znajdziesz TUTAJ.