Portal InsideEVs podjął się opracowania ciekawego zagadnienia. Otóż w systemie pokładowym Tesli (MCU) wykorzystywane są karty pamięci flash zintegrowane wraz z kontrolerem – czyli eMMC. Oprogramowanie rośnie, a demony i aplikacje zapisują setki megabajtów (MB) każdego dnia. Powoduje to coraz szybsze zużywanie się pamięci, co z czasem może prowadzić do awarii.

Zużywające się pamięci eMMC w MCUv1 Tesli – problem niezbyt poważny, ale nieunikniony

Karty pamięci MMC (MultiMediaCard) to klasyczne układy pamięci nieulotnej, które stosuje się w rozmaitych urządzeniach elektronicznych: aparatach fotograficznych, telefonach, komputerach. Ich zawartość nie znika po wyłączeniu zasilania, dlatego wykorzystywane są wszędzie tam, gdzie sprzęt musi tanio przechować dużą ilość danych.

> Tesla Model S „Plaid” wróciła na Nürburgring

Większość urządzeń elektronicznych stosuje dziś sloty na karty SD – ten standard jest popularniejszy – ale karty MMC z nich nie zniknęły: zintegrowano je z kontrolerami w obudowach BGA i zaczęto lutować bezpośrednio na płytach głównych. Takie rozwiązanie nosi nazwę eMMC i stosuje je między innymi Tesla. I tutaj pojawia się problem.

Obudowa BGA = niskie koszty produkcji, wysokie koszty wymiany

BGA (ang. ball grid array) to obudowa, w której końcówki mają formę kulek lutowanych bezpośrednio do płyty głównej. Takie rozwiązanie zajmuje niewiele miejsca i jest stosunkowo tanie w produkcji, ale jego naprawa jest skomplikowana. Tymczasem wszystkie rodzaje pamięci flash mają to do siebie, że z czasem się zużywają – zwykle mówi się o kilkudziesięciu tysiącach zapisów do jednej komórki przed wystąpieniem błędów.

Jak twierdzi Jason Hughes (@wk057), specjalista od rozbierania baterii i elektroniki w Teslach, elektronika Tesli zapisuje w układzie o pojemności 8 GB bardzo dużą ilość całkowicie niepotrzebnych danych. Mogą być one odczytywane przez deweloperów, ale dzieje się to raczej rzadko.

Rośnie oprogramowanie, rośnie konkurencja o dostępną przestrzeń

Co więcej: od czasu premiery pierwszej wersji układu (MCUv1) firmware rozrosło się z 300 do 1 000 MB. Czyli dane kluczowe z punktu widzenia systemu sterującego – ale nie samochodu jako takiego, te przechowywane są gdzie indziej – zaczynają konkurować z dziennikami rozmaitych demonów i plikami aplikacji: mapami, danymi Autopilota, muzyką itd.

Im więcej danych, tym częściej trzeba je czyścić, a każde czyszczenie/nadpisanie to kolejny cykl odczytu i zapisu do komórki.

> Elon Musk: Ceny Tesli z FSD urosną o 1 000 dolarów od 1 listopada 2019

Współczesne kontrolery radzą sobie ze zużyciem komórek pamięci w taki sposób, że pilnują, żeby były one wykorzystywane równomiernie. Gdy pamięci jest dużo, dużo jest też zapasowych komórek. Kiedy jednak informacje wypełniają całą dostępną przestrzeń, trudno mówić o jakichkolwiek zapasach. Trzeba polegać na fizycznej wytrzymałości komórek i być dobrej myśli.

U niektórych dobra myśl nie pomaga, eMMC w MCUv1 Tesli ulega awarii:

Pytanie dewelopera o zużywające się układy pamięci flash w MCUv1 oraz odpowiedź Elona Muska (źródło)

Awaria w trakcie i po gwarancji

Gdy dojdzie do uszkodzenia komórki/komórek pamięci w obszarze, na którym znajduje się firmware auta, wbudowana w Teslę elektronika (liczniki, klimatyzacja, multimedia itd.) prędzej czy później zawiodą. Może to spowodować wyłączenie głównego ekranu. Oraz zaparowanie szyb, bo klimatyzacja zgubi swoje ustawienia – jak tutaj:

Gdy samochód znajduje się jeszcze na gwarancji, wymiana całego modułu MCU jest darmowa. Kiedy jednak gwarancja wygasa, koszt takiej operacji w Stanach Zjednoczonych to 1 800 dolarów, czyli równowartość około 7 tysięcy złotych netto.

Wymiana w nieautoryzowanych warsztatach jest tańsza, ale nie jest bardzo tania.

W Teslach produkowanych od 2018 roku problem znacząco odsunięto w czasie: układy eMMC mają obecnie 32 GB zamiast 8 GB pojemności, co oznacza, że prawdopodobnie przeżyją one samochód. Jednak w starszych generacjach aut z 8 GB na pokładzie problem może się pogłębiać.

> NORWEGIA. Tesla Model 3 obniża ceny. Innych samochodów elektrycznych

Wypowiadający się dla portalu InsideEVs elektronicy twierdzą, że Tesla jest świadoma problemu co najmniej od 2015 roku. Jednak nie rozwiązała kwestii logowania dużych ilości zbędnych danych – dzieje się to nadal.

Cały artykuł TUTAJ.

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 4 głosów Średnia: 4.8]