Jak ujawnił Wall Street Journal, Tesla domaga się od dostawców zwrotu „znaczącej ilości pieniędzy”, która rzekomo była nadpłacana od 2016 roku. Tesla nazywa takie działanie normalnym, ale jest to strategia z kategorii „większy ciśnie bardziej”.
Tesla kontra dostawcy
Według informacji uzyskanych przez Wall Street Journal (źródło), Tesla chce odzyskać część gotówki, by zredukować koszty i osiągnąć rentowność. Firma najwyraźniej uznała, że podyktowano jej zbyt wysokie ceny i teraz domaga się gotówki licząc od 2016 roku. Mają to być „znaczące ilości pieniędzy”.
> Oto produkcja Tesli na tle fabryk Toyoty w Ameryce [Bloomberg]
Presja na dostawców jest dość powszechna w branży handlowej: supermarkety robią, co tylko mogą, by przerzucić swoje koszty na dostawców. Zdarza się, że kończy się to bankructwem dostawcy albo obniżeniem jakości produktu.
Tesla wie, że z niewielkiego wytwórcy samochodów staje się dużym, masowym producentem – już udało się osiągnąć poziom 5 tysięcy egzemplarzy samego tylko Modelu 3 tygodniowo. Dlatego firma rozpoczyna rozmowy z pozycji siły, na co wcześniej nie mogła sobie pozwolić.
> Tesla ZBANKRUTUJE 6 sierpnia 2018 roku o godzinie 2.17 rano
Tesla: chodzi o mniej niż 10 dostawców i ceny w _przyszłości_
W oświadczeniu, które opublikował portal Electrek (źródło), Tesla mówi o mniej niż 10 dostawcach i projektach, które rozpoczęły się w 2016 roku i nadal nie zostały zakończone. Firma podkreśla też, że negocjacje są standardowym działaniem w procesie dostaw, a wzrost produkcji Modelu 3 to dodatkowa przewaga producenta.
Obniżenie kosztów ma wpłynąć na niższe ceny części w przyszłości, co powinno poprawić stan finansów Tesli.
|REKLAMA|
|/REKLAMA|