Nikola Motors, startup ogłaszający wszem i wobec, że stworzył ciągnik siodłowy w wersji zasilanej ogniwami paliwowymi i elektrycznej, jest w trudnej sytuacji. Kurs akcji spada, a firma zaczyna stosować erystyczne sztuczki i twierdzi, że tytuł filmu na YouTube „Nikola One w ruchu” wcale nie oznacza, że auto jechało o własnych siłach.

https://www.youtube.com/watch?v=IAToxJ9CGb8

Fakty są takie, że nie mogło jechać samo. Nie było gotowe.

Nikola przyznaje między wierszami: ciągnik nie jechał sam

Założyciel Nikola Motors działał sprytnie. Wybrał nazwę kojarzącą się z Teslą („Nikola Tesla” to imię i nazwisko jednego człowieka), regularnie nawiązywał do Tesli i Elona Muska, poruszał na Twitterze tematy, o których mówił też Musk. A gdy doszło do publikacji raportu, który udowadniał, że firma jest marketingową wydmuszką, jako pierwszy skontaktował się z amerykańską Komisją ds. Papierów Wartościowych (SEC).

> Nikola i jej ciężarówka na wodór wygląda na marketingową ściemę. Samolot prezesa odleciał do Europy

Zrobił to rzekomo w celu obrony dobrego imienia, ale prawda jest taka, że gdyby to SEC zażądał wyjaśnień od Nikoli, firma byłaby zobowiązana do powiadomienia o tym akcjonariuszy.

Z raportu Hindenburg Research wynika, że Nikola Motors, firma chwaląca się ciągnikiem siodłowym na wodór, nie ma do zaoferowania żadnych własnych rozwiązań, a tylko czeka na zakończenie prac badawczych Boscha, Iveco  czy innych partnerów. Dlatego SEC wszczął postępowanie na temat wprowadzania akcjonariuszy w błąd, choć na razie nieoficjalnie, donosi Bloomberg (źródło).

Jeśli teraz Bosch stanie na wysokości zadania i stworzy ciężarówkę zasilaną ogniwami paliwowymi, honor firmy zostanie uratowany. Jeśli jednak okaże się, że konieczne są dalsze prace badawcze, a wodoru nie da się wytwarzać za równowartość 15 złotych za kilogram (obietnica startupu; aktualna średnia: 60 zł netto/kg, ciężarówka potrzebuje 5-10 kilogramów wodoru na 100 kilometrów), wtedy startup będzie miał problemy.

Dotychczas firma płynęła na fali obietnic związanych z zastosowaniem ogniw paliwowych w transporcie ciężkim. Jeśli jej się nie uda, rynek może zacząć kwestionować ideę ciężarówek-FCEV-ów, a to może przesądzić o ich losie w przyszłości. Aktualnie tylko Hyundai prowadzi testy pojazdów tego rodzaju, ale to za mało, by przeważyć szalę na rzecz wodoru. Szczególnie, że od kilku miesięcy sama Nikola dystansowała się od wodoru i coraz chętniej zapowiadała pojazdy elektryczne.

Nikola Tre, ciągnik siodłowy z krótką kabiną zaprojektowany z myślą o Europie, ma być „gotowy do produkcji i dostępny dla klientów” w czwartym kwartale 2021 roku.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 0 głosów Średnia: 0]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: