Waymo opublikowało wnioski z eksperymentów z autonomiczną jazdą. Okazało się, że powiadamianie o problemie „kierowcy” nie jest dobrym rozwiązaniem. Oderwani od smartfona, makijażu czy nawet wyrwani z drzemki (!) „kierowcy” powodują większe zagrożenie niż samochód, który usiłuje sam poradzić sobie z trudną sytuacją.
Autonomiczna jazda – droga ku przyszłości
Ludzie, którzy mieli nadzorować autonomiczne samochody, szybko przestawali zwracać uwagę na to, co się z nimi dzieje. Gdy auta przemierzały ulice z szybkością 90 kilometrów na godzinę, oni wlepiali oczy w ekrany smartfonów, kobiety poprawiały makijaż, niektórym zdarzało się zapaść w drzemkę.
> Reklama Tesla Model 3 [WIDEO] – w projekcie kierownica była kwadratowa
|REKLAMA|
|/REKLAMA|
Gdy na drodze pojawiała się niebezpieczna sytuacja, sprowadzeni na ziemię kierowcy zachowywali się w dość przerażający sposób – tak przynajmniej deklaruje Waymo. Choć byli to pracownicy Google, a więc osoby świadome technologicznie, nie radzili sobie z pilnowaniem sztucznej inteligencji.
> BMW, Daimler, Ford i Volkswagen zbudują w Europie sieć ładowania IONITY
Dlatego już kilka lat temu firma postawiła na całkowicie autonomiczną jazdę, podczas której to samochód (AI) rozwiązują problemy na drodze. W Chryslerach Pacifica należących do Waymo, pojawiły się wtedy dwa przyciski. Jeden z nich to „Rozpocznij jazdę”, a drugi „Zatrzymaj się przy pierwszej możliwej okazji” – żeby nawet „kierowcy” mogli być tylko pasażerami.
Teraz firma dodatkowo zapowiedziała chęć wejścia na rynek autonomicznych ciężarówek oraz deklaruje gotowość do prowadzenia testów podczas zimy w stanie Michigan. Autonomiczne samochody Waymo mają sobie bowiem radzić nie tylko podczas pięknej pogody, ale także w śniegu i na lodzie.
Samochody autonomiczne na Facebooku – SPRAWDŹ:
|REKLAMA|
|/REKLAMA|