Amprius pochwalił się, że ma zamówienia na ogniwa od trzech przedsiębiorstw, które zajmują się elektrycznymi statkami powietrznymi. Ogniwa Li-ion startupu z krzemowymi anodami obiecują takie gęstości energii, że stosujące je samochody elektryczne miałyby WIĘKSZE zasięgi niż odpowiadające im auta spalinowe – ale firma celuje raczej w lotnictwo, prawdopodobnie ze względu na koszty produkcji ogniw.
Ogniwa Amprius już nie tylko u Airbusa
Amprius jest startupem, którego nazwę zdecydowanie warto zapamiętać. W marcu 2023 roku niezależna firma sprawdziła i zweryfikowała ogniwa przedsiębiorstwa, osiągnęły one gęstość energii niemal dwukrotnie wyższą niż wytwarzane dziś masowo odpowiedniki Li-ion. Jak wtedy liczyliśmy, samochód elektryczny z baterią Amprius miałby zasięg zbliżony lub większy niż model spalinowy, przy standardowej wadze.
Jednak Amprius od pewnego czasu mówi, że skupia się raczej na zastosowaniu swoich produktów w branży lotniczej. Wiemy już, że ogniwa Li-ion startupu zostaną zastosowane do budowy statku powietrznego Zephyr tworzonego przez Airbusa. Ale firma idzie dalej, pochwaliła się, że ma już zamówienia od trzech przedsiębiorstw z sektora elektrycznych statków powietrznych (źródło). Ogniwa o wysokiej gęstości energii – 0,45 kWh/kg i 1,15 kWh/l w porównaniu do około 0,3 kWh/kg przy typowych odpowiednikach – zgodne są z wymogami HAPS (ang. High-Altitude Pseudo Satellites; Pseudosatelity Dużych Wysokości) klientów firmy.
Aktualne ogniwa Ampriusa to jedyne dostępne komercyjnie produkty tego typu, które potrafią przechować wystarczającą ilość energii, żeby mogły zasilić statki powietrzne podczas nocnych lotów stratosferycznych HAPS. Wysoka gęstość energii i wytrzymałość na zewnętrzne warunki umożliwia przenoszenie większych ciężarów lub funkcjonowanie niezależnie od pory roku. Komercjalizacja ogniw ma nastąpić przed końcem roku.
Jako ciekawostkę możemy dodać, że choć niektóre ogniwa Amprius można naładować do 80 procent w mniej niż 6 minut, to te, które stosowane są w HAPS, wytrzymują maksymalnie 0,5 C, czyli potrzebowałyby około 1:24 h, żeby naładować się od 10 do 80 procent. Zalecana przez producenta wartość to 0,1 C, czyli 7 godzin ładowania, by osiągnąć 80 procent. Wszystko dlatego, że ogniwa zoptymalizowane są do jak najwyższych gęstości energii, więc szybkie ładowanie zniszczyłoby ich strukturę (źródło, PDF):
Nota od redakcji Elektrowozu: brzmi militarnie.