Dzięki uprzejmości polskiego oddziału Volkswagena prowadzę właśnie test VW ID.4. Gdy piszę te słowa, samochód mam od dwóch dni. Zdążyłem się spotkać z naszym Czytelnikiem, Panem Danielem, by posłuchać jego opinii o aucie. Chyba mu się spodobało, a mnie… trochę odwidziała się Tesla Model 3. A po ujawnieniu cen Kii EV6 mam mętlik w głowie.

Volkswagen ID.4 w redakcji www.elektrowoz.pl

Jeździłem Volkswagenem ID.4 1st Pro Performance, z baterią o pojemności 77 (82) kWh, napędem na tył (150 kW / 204 KM) i chyba wszystkim, w co ten model można wyposażyć. Cena? 243 990 zł, ale w rozpisce nie było informacji o kosztach zakupu 21-calowych felg Narvik, więc zakładam, że finalna kwota do zapłaty to między 244 a 250 tysiącami złotych. Oprócz tych felg to był niemal dokładnie taki samochód, jaki całkiem niedawno uznaliśmy za idealny wybór do redakcji www.elektrowoz.pl.

Jeśli chodzi o te felgi, to, do licha!, absolutnie wszyscy zainteresowani samochodem zwracali na nie uwagę (21 cali, model Narvik). Mówili „Wow, duże!” albo „Kurde, ładne!”, czyli sąsiad też by pozazdrościł. Zmartwiło mnie to trochę, bo wiadomo, że na mniejszych, 20-calowych felgach zasięgi byłyby nieco większe – i weź tu teraz się decyduj. Ogólnie: ID.4 przyciągał wzrok. Zerkano na niego, podpatrywano, oglądano się na ulicy. Skoda Enyaq iV nie wzbudzała takiego zainteresowania.

Pan Daniel, obecny właściciel Tesli Model 3 Standard Range Plus, też go pozytywnie ocenił. Pochwalił i lakier, który nawet przy szarówce ciągle jest niebieski (a jego Tesla z daleka wydaje się czarna). I wysoką pozycję za kierownicą. I dostęp do bagażnika, bo w Modelu 3, sedanie, jest on taki sobie. Wykończenie i fotele też mu się spodobały, było z nimi jak z kołami: kto zasiadł w środku, natychmiast mówił, że są bardzo wygodne.

Słabsze osiągi ID.4 (8,5 s do 100 km/h)? Kompletnie mu nie przeszkadzały, bo, jak mówi, „I tak jeździ na chillu”, czyli ze sztucznie ograniczonym momentem obrotowym i słabszym przyspieszeniem Tesli Model 3. Trudno powiedzieć, czy powtórzyłby swoją opinię, gdyby pojechał Volkswagenem w trasę – bo przy szybkim wyprzedzaniu tej mocy mi jednak trochę brakowało.

Czy coś mu nie przypadło do gustu? Tak, rekuperacja. W żadnym z trybów nie ma one-pedal-driving, samochód zwalnia do 5 km/h, a później się już toczy, więc trzeba pamiętać o hamulcu. W Tesli czy Leafie, a także w BMW i3, Ioniqu 5, Kii EV6 jazda z jednym tylko pedałem przyspieszenia jest/będzie standardem, w Volkswagenie ID.4 można się więc rozczarować. Pojmuję zamysł: miało być zrozumiale dla osób przesiadających się z aut spalinowych – i jest. Mnie się spodobała inteligencja tego rozwiązania, która steruje mocą rekuperacji, gdy zbliżamy się do rond, ograniczeń, obszarów zabudowanych, innych samochodów. Ale też nie pogniewałbym się za jazdę z dotykaniem wyłącznie pedału przyspieszenia.

Może taka opcja przyjdzie jako aktualizacja. A może nie.

VW ID.4 po zachodzie słońca. Widoczne jest podświetlenie ambientowe i lewe światło pozycyjne wraz z czerwonym pasem świetlnym sięgającym aż do logotypu Volkswagena

Tak czy siak VW ID.4 jest ciekawy wzorniczo, przyjemny i komfortowy podczas jazdy, zwrotny w mieście i… tylko ta cena. Prawie 250 tysięcy złotych to już strefa Tesli Model 3 LR. Zresztą, zobaczcie, co napisał inny Czytelnik, właściciel Tesli Model 3, Pan Twari:

Miałem ID.4 na cały weekend. I w sobotę po pierwszych kilometrach mówiłem sobie: jest totalnie inaczej niż w TM3, ale nie jest źle, potrzebuję kilku kilometrów, żeby się przyzwyczaić, wtedy będę oceniał. W niedzielę po przejechaniu kolejnej porcji kilometrów pomyślałem „Można z tym autem się polubić. Jest wygodne, jest spoko”.

Ale w poniedziałek wsiadłem ponownie do swojej TM3 i wszystkie pozytywne wrażenia z ID4 runęły. Serio, jedyna rzecz która mi utkwiła w pamięci to genialny promień zawracania. I… to tyle. Nic więcej dziś pozytywnego nie jestem w stanie powiedzieć i wiem, że brzmi to jak fanboystwo, ale, no, kurde… Za te same pieniądze do Tesli wsiadasz w zupełnie inny obszar motoryzacyjnego świata.

Podsumowując: ID.4 tak, jeśli nigdy wcześniej nie jeździłeś Teslą. I tylko wtedy 🙂

Ciekawostka: TM3 jest dłuższa od ID.4 i w środku ma więcej miejsca na szerokość! Wizualnie z zewnątrz gdy oglądałem ID.4 w salonie w życiu bym tego nie powiedział, bo wysoki ID.4 wydaje się gigantyczny. A tu taka niespodzianka.

To jest bardzo dobre podsumowanie. Wierzę, że idealnie oddaje ono to, co czuje ktoś, kto normalnie jeździ Teslą Model 3 i przesiadł się do ID.4. Ale żeby było zabawniej ja (niżej podpisany) poczułem się odwrotnie. Gdy wsiadłem do Modelu 3 Pana Daniela, przyspieszenie było super, ID.4 odpada w przedbiegach. Ale to i owo mnie uwierało:

  • było za nisko, bo jednak wolę siedzieć wyżej, widzieć więcej, żeby nie musieć się kompresować do wsiadania (ach, ten starczy kręgosłup i te mięśnie na brzuchu ;),
  • było bez HUD-a, a gdy człowiek z nim pojeździ, to naprawdę trudno mu się odzwyczaić (szczególnie, że liczniki w ID.4 są niezbyt ładne).

Te doświadczenia sprawiły, że moje myśli zaczęły uciekać od Modelu 3 w kierunku Modelu Y. A dodatkowe gigantyczne zamieszanie w głowie wywołały u mnie ujawnione ceny Kii EV6. Gdybyśmy jako redakcja dysponowali budżetem do 220 tysięcy złotych, rozterki by nas zabiły 🙂 A jeszcze ten Nissan Ariya, który z bliska robi naprawdę dobre wrażenie…

Reasumując: Volkswagen będzie miał trudno. Spodziewamy się rabatów albo dużych kampanii reklamowych. Naprawdę ostrej walki o klienta, która wpłynie również na ceny VW ID.3 i innych, mniejszych elektryków. Jeśli możecie poczekać, poczekajcie. Poczekajcie na testy, poczekajcie na recenzje, poczekajcie na premiery 🙂

Jeżeli nie możecie, to pamiętajcie, że już dziś możecie kupić samochód elektryczny mogący pełnić rolę jedynego auta w rodzinie. Volkswagen ID.4 1st Pro Performance, którym jeździłem, dokładnie taki jest.

Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: większy test z materiałem wideo już niedługo.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 4 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: