Na internetowym forum pojawiło się pytanie o sposób na większy zasięg VW e-Golfa. Jego kierowca podróżuje przede wszystkim drogami szybkiego ruchu i chciałby pokonywać nimi jak największe odległości między ładowaniami. W odpowiedzi pojawiło się kilka uniwersalnych rad, które powinny pasować do większości samochodów elektrycznych.
Samochód elektryczny a autostrada
Kierowca zapytał o to, czy skuteczna będzie jazda w trybie Eco+, B i z szybkością 90-100 kilometrów na godzinę. Jednak inni właściciele samochodów elektrycznych natychmiast doradzili mu, żeby nie włączał trybu B, a wręcz przeciwnie: wybierał tryby z najniższą możliwą regeneracją energii. Żeby auto po rozpędzeniu przejeżdżało jak największy dystans.
> Jaki jest zasięg Nissana Leafa (2018) zimą, na mrozie? [WIDEO]
Pojawiła się też sugestia, żeby jechał z szybkością 80 km/h, ale tutaj kilku kierowców zaoponowało, że w niektórych częściach świata taka szybkość może zostać uznana za zbyt niską do poruszania się po autostradzie. Pierwotne 90-100 km/h wydało się bezpieczniejsze, choć może mniej ekonomiczne.
Zasugerowano również wyłączenie klimatyzacji i podgrzewania foteli oraz „przyklejenie się” do ciężarówki, tira albo autobusu – które na autostradzie poruszają się zwykle z szybkością 80-100 km/h – żeby obniżyć opory powietrza.
Odradzono wreszcie stosowanie tempomatu, bo ten przy zjazdach odpuszcza „gazu”, a pod górkę go dodaje, żeby utrzymać stałą szybkość samochodu. Rozsądniejsze wydawało się takie operowanie pedałem przyspieszenia, żeby auto rozpędzić z górki, a później odpuścić przyspieszanie pod górkę. Pojazd dość mocno zwolni (np. ze 120 do 90 km/h), ale nadal będzie to akceptowalna szybkość, a zużycie energii powinno spaść o 10-20 procent.
Na ilustracji: autostrada A2 (IMG_6869 / jo.sau / Flickr) – zdjęcie ilustracyjne
|REKLAMA|
|/REKLAMA|
