Ciekawa sytuacja w Stanach Zjednoczonych. Robert Murray, właściciel bankrutującej sieci kopalni, nie płacił co prawda robotnikom, ale miał pieniądze na wynagrodzenia dla siebie i siostrzeńca oraz na przelewy dla organizacji, które zajmowały się szerzeniem dezinformacji na temat zmian klimatycznych. I zwalczaniem aut elektrycznych.
Pracownicy musieli, ale on chyba nie mógł pracować dla idei
Wygląda na to, że kryształy pokroju Stanisława Karczewskiego rodzą się na całym świecie. Robert Murray, właściciel największej w Stanach Zjednoczonych niepaństwowej sieci kopalni, Murray Energy, tłumaczył zaległości swojej firmy spadającym popytem na węgiel. W czasie, gdy jego biznes wygenerował łącznie 10,7 miliarda dolarów zaległości, on sam wypłacał sobie roczną pensję w wysokości 14 milionów dolarów.
Siostrzeńcowi, który został jego następcą, płacił już „tylko” 4 miliony dolarów rocznie.
Oprócz tego 1 milionem dolarów wsparł organizacje, które masowo szerzyły fake newsy, w tym (źródło):
- zwalczały samochody elektryczne wytykając ładowanie brudną energią (porównaj: „prąd z węgla” w Polsce),
- rozgłaszały informację o wysokiej toksyczności aut elektrycznych w stosunku do „czystszych samochodów spalinowych”,
- rozprzestrzeniały informacje, że zmiany klimatu to dobra sprawa,
- zaprzeczały zmianom klimatu,
- ogłaszały informacje, że świat naukowy nie osiągnął konsensusu w sprawie ocieplania się klimatu,
- zwalczały naukowców zajmujących się klimatem i głoszących, że na Ziemi obserwowane jest ocieplenie.
> Zniechęcasz innych do zakupu elektryków, bo „są za drogie”? Sam sobie szkodzisz [FELIETON]
Jego firma, Murray Energy, od października 2019 roku, znajduje się w stanie upadłości. Przy czym jest to amerykański „Chapter 11”, który umożliwia przedsiębiorstwu dalszą działalność w celu osiągnięcia rentowności i spłaty zadłużenia. Ale wierzyciele firmy nieszczególnie wierzą w sukces, dlatego złożyli do sądu wniosek o upadłość likwidacyjną.
Do października 2019 roku w Stanach Zjednoczonych już osiem firm szukało ochrony przed bankructwem i wierzycielami decydując się na „Chapter 11”.
Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: temat nieszczególnie dotyczy naszego rynku, ale organizacje finansowane przez Murray Energy i sposoby działania tychże kojarzą nam się z sytuacją, którą obserwujemy obecnie w Polsce.
Jeśli zapoznamy się z komentarzami w internecie czy nawet materiałami publikowanymi w komercyjnych mediach, dostrzeżemy, że od około dwóch lat toczy się zmasowana kampania przeciwko samochodom elektrycznym, wychwalająca wodór jako paliwo przyszłości (z naciskiem na „przyszłość”, bo dziś przecież nadal mamy paliwa z ropy naftowej) oraz usilnie promująca „wodór jako szansę dla polskiego węgla”.
> Jaka jest emisja CO2 podczas produkcji wodoru z węgla, czyli „Polska wodorowym Kuwejtem”
Zdjęcie otwierające: siedziba Murray Energy. Zwróć uwagę na pomnik założyciela, Roberta E. Murraya, na lewo od wejścia (c) Murray Energy