Nasz Czytelnik, Pan Tadeusz, zauważył ciekawostkę. W Niemczech pojawiły się platformy, które pozwalają na wzięcie udziału w procesie sprzedaży kredytów emisyjnych. Wystarczy jeździć samochodem elektrycznym, by otrzymać za to 130-162 euro rocznie (równowartość 600-750 złotych rocznie).
Samochód elektryczny odejmujący emisji tym, którzy mają jej za dużo
Na świecie działa w ten sposób choćby Tesla: jako producent zeroemisyjnych aut może być policzona w koszyku z innym producentem, który wytwarza samochody spalinowe. Może być to General Motors, jak to ponoć ma miejsce w Stanach Zjednoczonych, albo Fiat Chrysler Automobiles i Honda, jak to było w Europie w roku 2020. Emisja dwutlenku węgla przez samochody wymienionych firm była bilansowana zerową emisją Tesli.
W Niemczech w takim procederze – ewenement! – mogą wziąć udział indywidualni właściciele aut elektrycznych. Wystarczy zarejestrować się na platformie Geld für EAuto lub FairEnergy i wysłać tam dowód posiadania samochodu elektrycznego. Wspomniane platformy uzyskują certyfikaty zaoszczędzonej emisji dwutlenku węgla od Federalnej Agencji Środowiska, które w postaci kredytów można sprzedać na wolnym rynku. Takie kredyty może kupić elektrownia węglowa, producent stali czy nawet lokalna kotłownia. Oczywiście jeśli ich potrzebuje do zrównoważenia własnego procesu technologicznego.
Jeden samochód elektryczny jest w stanie wygenerować rocznie około 218 euro, równowartość ponad 1 000 złotych. Właściciel samochodu może otrzymać ponad 130 euro (GfEA) lub do 162 euro (FE), co daje kwoty od ponad 600 do niemal 750 złotych rocznie za samo jeżdżenie autem zeroemisyjnym. Część pieniędzy zostaje przeznaczona na obsługę, część może trafiać na inne szczytne cele.