Spore rozbieżności w kwestii cen energii elektrycznej w 2020 roku. Podczas gdy ministrowie rządu Mateusza Morawieckiego wypowiadają się raczej uspokajająco, producenci złożyli do Urzędu Regulacji Energetyki nowe taryfy z podwyżkami wynoszącymi od 20 do 40 procent.
Wyższe ceny energii w 2020 to pewnik
Jacek Sasin, minister aktywów finansowych, w programie „Gość Wydarzeń” Polsat News, starał się uspokajać. Deklarował, że raczej nie da się utrzymać cen energii na poziomie z roku 2019, ale podwyżki nie będą zbyt wysokie – głównym celem będzie utrzymanie wzrostów na „nieodczuwalnym” poziomie.
Jego słowa rozwinęła minister rozwoju na łamach Gazeta.pl, Jadwiga Emilewicz, która podała konkretne wartości: ceny energii w 2020 roku miałyby być wyższe o 5-7 procent w stosunku do obecnych. Gdyby ta zapowiedź się sprawdziła, osiągnęlibyśmy lub minimalnie przekroczylibyśmy poziomy z roku 2018.
Tymczasem Dziennik Gazeta Prawna dowiedział się nieoficjalnie, że PGE, Tauron, Enea i Energa złożyły w Urzędzie Regulacji Energetyki propozycje taryf wyższych o 20-40 procent niż te, które obowiązują w roku obecnym.
Nawet jeśli zawarto w nich pewien margines do negocjacji, może to oznaczać, że z aktualnych około 55 groszy za 1 kWh (wliczając opłatę dystrybucyjną, bez opłat stałych) dojdziemy co najmniej do poziomu 59-62 groszy za 1 kWh [wstępne obliczenia www.elektrowoz.pl].