Po ankiecie przeprowadzonej w środowisku BloombergNEF wyliczył, że w roku 2023 średnie ceny baterii dojechały do poziomu 139 dolarów (równowartości 550 złotych) za 1 kWh. Zaledwie trzynaście lat temu, w 2010 roku, średnie ceny baterii wynosiły 1 400 dolarów/kWh, równowartość 5 560 złotych. Rok do roku spadek cen wyniósł 14 procent. Dlaczego zatem nie widać go w kosztach zakupu elektryków. Otóż… zdziwicie się, ale widać. 

Średnie ceny baterii na rynku

Jak informuje BloombergNEF, wyliczone przez dziennikarzy ceny dotyczą ogniw i pakietu, czyli całych baterii. Obejmują zarówno samochody elektryczne, jak też cięższy transport, autobusy, dwu- i trójkołowce oraz magazyny energii. Są to więc kwoty dla wszelkich możliwych technologii, dla akumulatorów wielkich i całkiem małych w sektorach, w których cena jest kluczowym aspektem (jednoślady).

W 2022 roku doszło do gwałtownego wzrostu cen surowców (kobalt, nikiel, lit), dlatego niektórzy analitycy prognozowali, że trend spadkowy „się odwrócił” i zaczniemy obserwować wzrost nakręcany rosnącym popytem, co miało zabić rynek pojazdów elektrycznych. Na szczęście w 2023 roku zanotowano spadek o 14 procent rok do roku. Gdyby spojrzeć na zestawienie od pierwszego rankingu, spadek cen baterii Li-ion w ciągu zaledwie 13 lat wyniósł aż 90 procent.

To nie wszystko: przez te trzynaście lat udało nam się ulepszyć praktycznie wszystkie parametry ogniw. Teraz ładują się one szybciej, mieszczą dwa razy więcej energii (0,13 kWh/kg w Nissanie Leafie -> 0,26 kWh/kg we współczesnych nam elektrykach), są produkowane w mniej emisyjnych procesach, zawierają mniej drogich surowców lub w ogóle ich nie zawierają (ogniwa LFP).

Dlaczego spadku cen baterii nie widać w cenach aut elektrycznych? Otóż… widać. To nie przypadek, że Volkswagen potrafi dać 65 000 złotych rabatu na ID.3 czy że Tesla zjeżdża poniżej 200 000 złotych za Model Y. To walka o rynek, ale też efekt poczucia, że pojawia się większa przestrzeń na manewrowanie ceną. To nie przypadek wreszcie, że Citroen e-C3 kosztuje od 110 650 złotych, chociaż oferuje przyzwoitą moc i niezły zasięg. Wszystko dlatego, że będzie dostępny dopiero w przyszłym roku, gdy wzrośnie wydobycie surowców i przybędzie nam fabryk baterii Li-ion.

Zaryzykowaliśmy już kiedyś to twierdzenie i nadal się go trzymamy: samochody elektryczne będą tańsze niż spalinowe. Z tego samego powodu, dla którego dziś są droższe. Właśnie ze względu na rosnący przemysł bateryjny.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 1 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: