Potencjalnie interesująca informacja. Chińscy producenci ładowarek telefonów i urządzeń mobilnych opartych o azotek galu mocno przyspieszają z produkcję. Rośnie zainteresowanie, rośnie sprzedaż, bo ładowarki pozwalają na osiąganie wyższych mocy ładowania z mniejszych urządzeń.
Azotek galu zawita też na rynek motoryzacyjny?
Jak donosi Financial Times (źródło), ładowarki telefonów komórkowych zbudowane w oparciu o krzemowe tranzystory dochodzą do kresu swoich możliwości. Dalsze zwiększanie mocy generuje straty, które mogą doprowadzić do uszkodzenia tranzystorów – i awarii ładowarki. Nawet gdybyśmy zastosowali w telefonach baterie ze stałym elektrolitem, klasyczne ładowarki mogłyby nie poradzić sobie z dostarczenie odpowiedniej mocy.
> Volkswagen: Tesla jest dla pionierów, Golf dla mas, a ID.3 dla miłośników nowinek
Tam, gdzie kończą się możliwości krzemu, pojawia się inny półprzewodnik, azotek galu (GaN), dotychczas stosowany m.in. w dalekosiężnych radarach, niebieskich diodach (patrz: Blu-ray) i laserach o wysokiej mocy. Dzięki niższym stratom na półprzewodniku jesteśmy w stanie zwiększać moc ładowarek bez troski o awarię. Możemy również zmniejszać objętość radiatorów (oddających ciepło), co w efekcie przekłada się na mniejsze i cieńsze urządzenia.
Nad zastosowaniem azotku galu w motoryzacji mają pracować „japońscy producenci aut elektrycznych”. Największą zaletą półprzewodnika są mniejsze straty cieplne i mniejsze rozmiary – co staje się ważne przy rozpychających się w podwoziu bateriach. Firma GaN systems już reklamuje systemy wykorzystujące azotek galu w układach 48 woltowych (uproszczone hybrydy), w bezprzewodowych ładowarkach, w falownikach i wbudowanych w samochody ładowarkach.
Zdjęcie otwierające: kryształ azotku galu (c) Opto-p / Wikimedia / Public domain