Władze Beverly Hills zaostrzają przepisy dotyczące korzystania z publicznych stacji ładowania samochodów elektrycznych. Od 2 kwietnia 2018 roku nie będą mogły z nich korzystać hybrydy plug-in – stacje mają być dostępne wyłącznie dla aut w 100 procent elektrycznych.
Nonsens czy nie? Hybrydy plug-in wyrzucone poza nawias
Z polskiego punktu widzenia problem jest dość odległy: ładowanie hybryd plug-in na publicznych stacjach staje się zakazane, właściciel takiego auta będzie mógł zostać ukarany mandatem, a jego auto odholowane. Zakazane będzie również parkowanie przy urządzeniach bez aktywnej sesji ładowania. Wszystko po to, by – jak uzasadniają władze miasta – zwiększyć efektywność wykorzystania ładowarek.
Oprócz tego na stacjach wprowadzane są opłaty w wysokości 0,25 dolara za 1 kilowatogodzinę energii (0,86 zł / 1 kWh), które mają pokryć koszty pracy ładowarek.
> Wypadek Tesli X [WIDEO]. Wina Autopilota czy człowieka?
Miasto tłumaczy się, że podjęło decyzję po rekomendacjach Komisji ds. Parkingów i Ruchu Drogowego z 2016 roku. Pojawiają się też sugestie, że to próba walki z kierowcami hybryd, którzy zajmują miejsca przy ładowarkach, chociaż mają zapasowy silnik spalinowy.
Przeciwnicy regulacji twierdzą z kolei, że rozwiązanie spowoduje wojnę „samochody elektryczne kontra hybrydy plug-in” zamiast jednoczyć środowisko w walce o wyrzucenie z dróg aut czysto spalinowych.
> Elektryczny Hyundai Kona z zasięgiem 402 kilometrów. W USA brak wersji 39 kWh
|REKLAMA|
|/REKLAMA|