Niepokojące wieści ze Zjednoczonego Królestwa. Brytyjskie Biuro ds. Rynków Gazu i Energii (Ofgem) w ramach regulacji DCUSA postuluje konieczność wprowadzenia prawa dostawców energii do odłączania urządzeń o wysokim poborze mocy. Wśród nich wymienia się w szczególności punkty ładowania samochodów elektrycznych.
„Brytyjskie sieci nie zostały zaprojektowane z myślą o sprostaniu dodatkowemu zapotrzebowaniu”
Spis treści
Jak informuje Auto Express, Ofgem obawia się o stan sieci elektroenergetycznych. Zdaniem Biura mogą one nie poradzić sobie z urządzeniami o dużym zapotrzebowaniu na moc, w tym szczególnie z samochodami elektrycznymi. Dlatego stworzono poprawkę do regulacji DCUSA, w ramach której przewidziano możliwość zdalnego kontrolowania takich urządzeń i, w razie potrzeby, odłączania ich (źródło).
DCUSA to dokument regulujący obecność w krajowej sieci elektroenergetycznej. Musi go zaakceptować każdy licencjonowany producent i dystrybutor energii.
Zgłoszona poprawka ma na razie status propozycji. Ponadto do odłączania miałoby dochodzić w wyjątkowych przypadkach, byłoby to rozwiązanie ostateczne. Ale zostałoby usankcjonowane prawnie, gdyby weszło w życie.
Duży odbiornik = [potencjalnie] duży kłopot
Na celowniku regulatora znajdują się m.in. samochody elektryczne i systemy ogrzewania energią elektryczną.
Jeśli propozycja zostanie przyjęta, właściciel odłączonego samochodu elektrycznego nie miałby prawa do ubiegania się o odszkodowanie. Odbiorcy energii musieliby ponadto zainstalować inteligentne liczniki trzeciej generacji, żeby ułatwić obserwowanie poboru mocy.
Dyrektor ds. strategii w National Grid, spółce zarządzającej przesyłem i dystrybucją m.in. energii elektrycznej, uspokaja. Twierdzi, że nawet gdyby wszyscy przeszli na samochody elektryczne, zapotrzebowanie na energię wzrosłoby o około 10 procent. Zastrzega jednak, że faktycznie, podczas wieczornego szczytu ładowanie elektryków mogłoby być wstrzymywane.
> Brytyjski dostawca energii płacił za… jej zużywanie. Bo turbiny wiatrowe za dużo produkowały