Norweska partia konserwatywna Høyre domaga się, by od 2022 roku zakup samochodu elektrycznego przestał być w Norwegii tak opłacalny, jak teraz. Przywrócone podatki mają zapobiec powstaniu dziury budżetowej w sekcji poświęconej modernizacji i rozwojowi dróg.
Komisja Europejska idzie w kierunku zdjęcia VAT-u z elektryków. Norwegia ruszy w przeciwnym kierunku?
Przedstawiciel partii, minister nauki i szkolnictwa wyższego, cytowany przez portal Nettavisen całkiem słusznie przypomina, że elektryki poruszają się tymi samymi drogami, co samochody spalinowe. Niekiedy stoją w korkach, potrzebują też stacji ładowania. Dlatego ich właściciele, kontynuuje, powinni dokładać się do budżetu państwa (źródło).
W tej chwili Norwegowie kupują samochody elektryczne bez VAT-u i bez jednorazowego podatku od zakupu auta. Kierowcy elektryków płacą mniej na bramkach drogowych, parkują taniej, mogą też jeździć buspasami – bardzo podobnie, jak w Polsce. Te przywileje miały służyć zwiększeniu liczby aut bezemisyjnych na drogach.
Uznano, że cel osiągnięto.
> Kalifornia chce wycofać spalinowe ciężarówki z dróg. Od 2024 coraz więcej zeroemisyjnych egzemplarzy
Teraz, gdy Norwegowie coraz chętniej kupują auta elektryczne, wraca dyskusja o konieczności ich ponownego opodatkowania. Im bowiem więcej osób korzysta z przywilejów, tym mniejszy napływ pieniędzy do budżetu. W 2020 roku samo zwolnienie elektryków z VAT-u ma kosztować Norwegię 7,7 miliarda koron (równowartość 3,15 miliarda złotych), które NIE wpłynęły do państwowej kiesy.
Przedstawiciel partii uważa, że likwidacja przywilejów powinna rozpocząć się w roku 2022. Jego zdaniem właściciele elektryków już dziś powinni płacić pełną stawkę na bramkach drogowych.
Nota redakcji www.elektrowoz.pl: a może by tak założyć portal kpiący z samochodów elektrycznych i wytwarzający w ludziach przekonanie, że to absolutna nisza i kompletnie nieistotny trend? Im dłużej elektryki będą deprecjonowane, im dłużej będą uznawane za marginalne, tym dłużej nacieszymy się ich przywilejami? 🙂
