Redakcja www.elektrowoz.pl zauważyła mój problem z ProPilotem na drodze, na której środkiem pasa biegł błyszczący pasek ze smołą. Poproszono mnie o przywołanie starszej historii. Postanowiłem, że się nią z Wami podzielę:

Nieco zmęczony po nocnej zmianie uruchomiłem ProPilota, by odciążyć głowę. Ledwo go aktywowałem, gdy nagle poczułem mocne szarpnięcie kierownicy, a Leaf odbił na znajdujące się tuż obok słupki postawione przez drogowców. Reakcja samochodu była tak gwałtowna że byłem mocno zaskoczony.

Wszystko miało miejsce, gdy wybierałem się na Zlot kierowców EV do Wrocławia. Ruszyłem w drogę podążając odcinkiem autostrady A4, który wiecznie jest w remontach. Okazało się, że system, który miał pomagać, stworzył niebezpieczną sytuację, a ja sam byłbym jednym z tych kierowców, który stał się ofiarą systemów półautonomicznej jazdy.

Żeby była jasność: zgodnie z zaleceniami producenta trzymałem obie ręce na kierownicy, a oczy miałem skierowane na drogę.

Nieintuicyjne opcje + pomieszane pasy = kłopot

Co się stało? Otóż ProPilota aktywujemy w dwóch krokach. Najpierw 1) wzbudzamy system przyciskiem na kierownicy, a dopiero 2) po włączeniu aktywnego tempomatu auto przejmuje pełną kontrolę nad kierunkiem jazdy. Sęk w tym, że gdy poprzestaniemy na pierwszym kroku lub wyłączymy aktywny tempomat w momencie, gdy działa ProPilot, to funkcja automatycznego powrotu na pas nadal pozostaje aktywna.

Zapomniałem o tym.

Na odcinku przed robotami drogowymi wyłączyłem aktywny tempomat zapominając o systemie utrzymania pasa ruchu. Gdy białe linie przeszły w żółte, a pas skierował się na drugą stronę autostrady, poczułem nagłe szarpnięcie kierownicy i auto mocno przyhamowało.

Jak się okazało stare białe linie wyznaczające krawędź jezdni zostały dostrzeżone przez samochód, co wymusiło gwałtowną reakcję zapobiegającą opuszczeniu pasa ruchu. Niestety, w Leafie siła skrętu kierownicy jest na tyle duża, że wymaga całej dłoni, by ją zablokować. Dla porównania: w podobnej sytuacji system w Madzie CX-5 (którą jeżdżę raz na jakiś) wymaga jedynie palca.

Błyszcząca smoła na środku pasa = kłopot

Druga sytuacja przytrafiła mi się, gdy jechałem pod słońce i na środku pasa pojawiły się załatane pęknięcia asfaltu. Smoła, którą do tego użyto, błyszczała, a system ostrzegający przed opuszczeniem pasa ruchu stale alarmował uznając ją prawdopodobnie za krawędź pasa ruchu.

> Czy warto kupić ProPilota w Nissanie? Kierowca wątpi w sens inwestycji

Rozjazd = duży kłopot

Podczas testów ProPilota zauważyłem, że ma on także inne problemy w czasie jazdy. Szybko gubi się i dezaktywuje, gdy zakręt na drodze szybkiego ruchu się ścieśnia. Przytrafiła mi się też sytuacja, która jakiś czas temu zakończyła się śmiertelnym wypadkiem w USA, gdy kierowca jadący Teslą X uderzył w barierę energochłonną.

> Wypadek Tesli X: Autopilot MA PROBLEM z rozwidleniami? [WIDEO]

Otóż w miejscach, w których linie oznaczające zjazd z autostrady się rozchodzą, auto odczytało je jako dodatkowo utworzony pas znajdujący się między zjazdem a autostradą – i jedzie dokładnie pomiędzy nimi! System nie alarmował ani nie wyłączył się od razu!

Nie mam problemu z brakiem zaufania, ale ze sposobem reakcji

Warto zaznaczyć, że rozbieżność między interpretacją rzeczywistości przez systemy podobnymi do ProPilota to jedno, a stopień i siła ich ingerencji – to coś zupełnie innego.

Asystent pasa ruchu to żadna nowość. De facto ProPilot obecny w Nissanie Leaf to aktywny tempomat oraz asystent pasa ruchu, który utrzymuje samochód między dwiema liniami określającymi tor jazdy. Funkcję tę możemy ustawić w różnych konfiguracjach: albo jest to tylko alarm i wibracje kierownicy, albo aktywna korekcja toru jazdy, lub też pełen ProPilot wraz z aktywnym tempomatem.

Mimo to domyślne ustawienia oraz siła, z jaką kierownica sama skręca, moim zdaniem w pewnych sytuacjach może rodzić niebezpieczne sytuacje.

Nie ufam ProPilotowi

Po tych wydarzeniach zastanawiałem się czy wiedząc jak duże ograniczenia ma ProPilot oraz jak nieprzewidywalne mogą być reakcje auta warto kupić tę opcję? System, którego założeniem jest asystowanie kierowcy, tak naprawdę powoduje, że część naszej uwagi musimy poświęcić na myślenie za niego. By całkowicie spełniał on swoją funkcję, kierowca nie tylko musi być świadomy jego ograniczeń, ale na drodze muszą być idealne warunki. A jak wiadomo te nie zdarzają się w Polsce zbyt często. Opady deszczu, roboty drogowe, łaty asfaltu, zacieśniające się zakręty czy zjazdy z autostrady potrafią skutecznie zmylić system, który albo się samoistnie dezaktywuje, albo bez ostrzeżenia doprowadzi do potencjalnie niebezpiecznej sytuacji.

Na ten moment na podstawie własnych doświadczeń mogę śmiało powiedzieć, że ProPilot to jedynie ciekawostka oraz opcja, do której nie warto dopłacać. Doświadczony opisanymi sytuacjami zacząłem się nawet zastanawiać, czy opcje rzekomo „ułatwiające jazdę” w rzeczywistości pomagają, czy może też szkodzą.

Na ilustracji: liczniki Nissana Leafa autora tekstu

/Konrad G.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 6 głosów Średnia: 4.3]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: