Kilka tygodni temu prezentowaliśmy nową Kię e-Niro 64 kWh naszego Czytelnika, Pana Szymona. Teraz wybrał się on w pierwszą dłuższą podróż, w okolice Poznania i z powrotem. Na autostradzie jechał z aktywnym tempomatem ustawionym na 120 km/h. Po powrocie zostało mu jeszcze 95 kilometrów zasięgu, auto wykazało się wyjątkowo niskim zużyciem energii.
To mniej więcej tak, jakby pojechał do Władysławowa. Albo do Zakopanego
Kia e-Niro to elektryczny crossover początku segmentu C-SUV. Wyposażona jest w baterię o użytecznej pojemności wynoszącej 64 kWh, która według producenta pozwala na pokonanie 455 jednostek WLTP. Teoretycznie taka wartość odpowiadałaby 389 kilometrom zasięgu realnego, jednak zarówno w przypadku Hyundaia Kona Electric, jak i Kii e-Niro, wartości są niedoszacowane.
Najmocniej widać to w nowych autach, w których w ogniwach dopiero tworzy się warstwa pasywacyjna:
> Kia e-Niro z zasięgiem realnym 430-450 kilometrów, a nie 385, jak wynika z EPA? [zbieramy dane]
Pan Szymon wybrał się swoim samochodem spod Łodzi pod Poznań. Naładowana do pełna e-Niro pokazywała na starcie 466 kilometrów zasięgu.
Cała trasa miała 385 kilometrów, z czego około 20 procent było kręceniem się w miejscu docelowym. Kia e-Niro uznała cały wyjazd (w obie strony) za jedną podróż, co mniej więcej odpowiada przejazdowi z Łodzi do Władysławowa (Google Maps: 395 km) lub do Zakopanego przez A1, S1 i A4 (377 km).
Jest to też odpowiednik tras:
- z Wrocławia do Zakopanego,
- z Warszawy do Gdyni przez S7,
- z Poznania do Mielna plus jeszcze połowę drogi z powrotem,
- z Rzeszowa do Kutna (żeby się naładować i ruszyć dalej nad morze),
- z Łodzi do Szklarskiej Poręby, żeby pospacerować po Karkonoszach…
…z tym zastrzeżeniem, że naszemu Czytelnikowi zostało jeszcze 95 kilometrów zapasu, więc mógłby jechać dalej! Gdybyście Wy byli w takiej podróży, też moglibyście pojechać dalej. Zużycie energii? 13,6 kWh/100 km, co, jak łatwo policzyć, oznacza, że pojemność baterii tego egzemplarza wynosi ponad 65 kWh:
Pogoda, jak widać za oknem, sprzyjała podróży. U naszego Czytelnika 80 procent trasy stanowiła autostrada z aktywnym tempomatem ustawionym na 120 km/h. Momentami zdarzało mu się przyspieszyć do 150 km/h (to maksimum), ale bywało też, że zwalniał, gdy zmniejszała się szybkość poprzedzającego pojazdu.
Dokładnie tak samo działało to w Kii Niro Hybrid Plug-in, którą mieliśmy przyjemność testować:
Nasz Czytelnik bardzo sobie chwalił tempomat z radarem, spodobało mu się też to, że nawet po zatrzymaniu nie musi wciskać pedału przyspieszenia – wystarczy kliknąć Res+ na kierownicy. Przypadła mu do gustu nawigacja czytelnie prezentująca wskazówki dotyczące jazdy. W „naszej” Niro Hybrid Plug-in było podobnie, choć musimy otwarcie przyznać, że sposób akcentowania niektórych wyrazów przypominał dziwnie zniekształcony białoruski akcent.
Wyjazd był darmowy, bo samochód naładował się z instalacji fotowoltaicznej. Tak, tak, i instalację, i auto trzeba było wcześniej kupić, więc przy liczeniu TCO nie wyszłoby za darmo – ale gdy się tak ładuje i jedzie, to człowiek jakoś o tym zapomina. 🙂
A koszty ubezpieczenia Kii e-Niro? U naszego Czytelnika było to 430 zł OC plus 3 063 złote za pełne AC w PZU. W skład pakietu weszły opcje „Pomoc w Drodze”, ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW) i „Auto Non-Stop”.
Więcej o samochodzie:
> Oto nowiusieńka Kia e-Niro 64 kWh naszego Czytelnika. Witamy w rodzinie! 🙂