Pewna internautka zamieściła na Twitterze ciekawe ujęcie. Sztuczna inteligencja wbudowana w oprogramowanie Tesli zobaczyła w garażu ducha. I to dosłownie: tak jak ludzie widują zjawy ludzkie, tak Model 3 dostrzegł przed sobą ciężarówkę, choć na ścianie wisiały tylko cztery koła nieszczególnie przypominające jakiekolwiek auto.
Ten wpis nie jest newsem. Jest felietonem. Osoby zainteresowane wyłącznie aktualnościami mogą być nim rozczarowane.
Od świata pełnego duchów do świata rzeczywistego
Nasz ludzki świat jest pełen duchów. Po narodzeniu widzimy go do góry nogami, więc sygnały docierające oczami (widok postaci) i uszami (głos postaci) są mocno rozsynchronizowane. Z czasem nasz mózg skleja wszystko w całość sporo sobie przy tym zakładając, upraszczając i kreując korzystając z wszelkich dostępnych źródeł. Bez słowa sprzeciwu, bo przecież sam sobie nie będzie się sprzeciwiał.
Sterujące nami algorytmy są na tyle sprytne, że potrafimy „widzieć” nawet tym miejscem w oku, które jest ślepe. Ten spryt sprawia, że duchy zostają z nami na zawsze.
Duchem są świecące ślepia w krzakach, które pod innym kątem okazują się dwoma świetlikami na osobnych listkach. Duchem jest wychodząca spod ziemi ręka, która z bliska okazuje się leżącą na sztorc, poruszaną lekko przez wiatr zagubioną przez kogoś rękawicą. Duchem jest wisząca w powietrzu zwiewna postać, która z bliska okazuje się fragmentem zasłony.
To takie warunki brzegowe: zmniejsza się liczba fizycznych bodźców, robi się ciemno, więc mózg coraz bardziej gorączkowo szuka skojarzeń sięgając coraz szerzej do swoich zasobów, w tym do zasobów wyobraźni. Bo wyjaśnienie musi być. Jako że powstaje w tym samym miejscu, zostanie z miejsca przyjęte jako pasujące, sensowne, właściwe.
Trochę jak u tego pacjenta, któremu ktoś podłożył do łóżka nogę ukradzioną z prosektorium i teraz się do niego przyczepiła – on widział i wiedział, że to nie jest i absolutnie nie może być jego noga! (Ps. Ale była, polecam: „Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem” Olivera Sacksa).
Tak samo jest w tej Tesli. Kamery zobaczyły koła. Radar wykrył ścianę. Oprogramowanie skleiło te bodźce w jedną całość i uznało, że najbardziej pasuje do schematu stojącej bokiem ciężarówki. Narysowało na ekranie ciężarówkę. Czy źle? Zewnętrzny obserwator z miejsca dostrzeże, że to fatalna pomyłka:
Niewykluczone jednak, że programiści Tesli pozwolili sobie na pewną nadinterpretację faktów (false-positives, czyli wykrywanie czegoś, czego faktycznie tam nie ma), żeby już więcej nie dochodziło do takich wypadków:
> Wypadek Tesli Model 3. Samochód jechał na Autopilocie, kierowca i auto nie zareagowały na przeszkodę
Te dwa świetliki na krzaku naprawdę mogły okazać się ślepiami jakiegoś zwierza, więc adrenalina wpompowana do krwi ułamek sekundy wcześniej mogła się się przydać.
Pozostaje tylko pytanie: czy deweloperzy z Tesli pozostawią samochodom możliwość dostrzegania duchów, niematerialnych zjaw, nieistniejących obiektów, bo uznają, że niekiedy takie nadinterpretacje się przydają? A może udoskonalą czujniki i ulepszą oprogramowanie w taki sposób, żeby Tesle widziały wyłącznie świat rzeczywisty?
Gdyby tak się stało, samochody przeskoczyłyby nas w rozwoju…
Zdjęcie: (c) Carina Larsen / Twitter
Nota od autora: wspomniane przez autora świetliki, rękawica oraz zasłona to faktyczne zdarzenia.