W wywiadzie udzielonym portalowi Automotive News Europe przedstawiciel Volkswagena wypowiedział jakże znamienne słowa. Jego zdaniem punkt krytyczny, przełamanie w kwestii wyboru samochodów elektrycznych zamiast spalinowych jest już blisko. Wszystko bowiem zależy od kosztów produkcji aut, które przekładają się na cenę.
Gdy samochody elektryczne będą odpowiednio tanie, nic nie zatrzyma fali
Volkswagen wydaje się mieć doskonałą świadomość, że samochody elektryczne są za drogie. Dlatego właśnie firma wydaje kilkadziesiąt miliardów euro, żeby ich produkcja stała się masowa. To obniży koszty ich wytwarzania aż do punktu, w którym zrównają się one z kosztami wytwarzania samochodów spalinowych. I to będzie ten moment (źródło).
Bo gdy zrównają się koszty, to zrównają się również ceny samochodów elektrycznych i spalinowych. Te ostatnie, owszem, mogą trochę podrożeć ze względu na rosnące wydatki związane z walką o coraz niższą emisję. Jednak najważniejszy trend wydaje się inny: ceny elektryków muszą spaść.
Według Reinharda Fischera, wiceprezesa seniora Grupy Volkswagena, punkt krytyczny jest już blisko. Gdy uda się wyrównać koszty w obu segmentach, auta elektryczne zaczną trafiać nie tylko do miłośników nowinek, ale też do szerszej rzeszy odbiorców. „Kiedy człowiek pokona strach przed czymś nowym, elektryk będzie dla niego lepszym wyborem”