Elon Musk zdradził na początku roku, że kod Autopilota jest przepisywany oraz że obecnie największym wyzwaniem jest etykietowanie obiektów. Wygląda na to, że cały proces ma się ku końcowi, ponieważ za 2-4 miesiące oprogramowanie ma się nadawać do udostępnienia właścicielom samochodów.
Dużo nowych umiejętności Autopilota we wrześniu-listopadzie? Znowu nie dla Europy?
Musk ujawnił na Twitterze, że właściwie wszystko musiało zostać przepisane, wliczając w to fragmenty odpowiedzialne za poprawne nazywanie elementów infrastruktury. Teraz kod działa w trójwymiarowej przestrzeni, zarówno podczas nauki [rozpoznawania świata], jak też w momencie interpretacji obiektów. Niewykluczone, że to właśnie nowe sprytne fragmenty software’u powodują, że Tesle ulegają niekiedy złudzeniom:
Prace są tak zaawansowane, że za 2-4 miesiące będą teoretycznie nadawały się do udostępnienia w ramach nowych wersji firmware. Może się wtedy pojawić sporo nowych funkcji, o ile tylko będą one wystarczająco dojrzałe, by zagwarantować bezpieczeństwo kierowcom.
Nowe umiejętności powinny być jakoś powiązane z funkcją Robotaxi, czyli umiejętnością całkowicie samodzielnego świadczenia usługi transportu przez Tesle. Musk nieco wcześniej twierdził, że producent będzie gotowy w 2020 roku, wstrzymuje się jednak w związku z brakiem odpowiednich przepisów. Jest na co czekać: aktualnie szeroko zakrojone eksperymenty z jazdą autonomiczną są dozwolone w bardzo ograniczonym zakresie w dosłownie dwóch miejscach na świecie.
Większość nowych funkcji Autopilota/FSD w ogóle nie działa w krajach akceptujących dyrektywy UNECE, w tym także w Polsce. Dojrzałość (bądź nie) software’u nie ma tu kompletnie żadnego znaczenia, po prostu prawo nie pozwala na samodzielne przemieszczanie się samochodów, nie licząc oczywiście bardzo specyficznych i zaplanowanych badań:
> Volvo Trucks rozpoczyna testy Volvo Vera – autonomicznych elektrycznych ciągników siodłowych