Tesle cierpią z powodu hamowania bez powodu (ang. phantom brake / braking). Bywa ono łagodne, bywa też na tyle mocne, że irytuje kierowcę i przeraża współpasażerów. Jednak takie hamowanie nigdy jeszcze nie doprowadziło do kolizji. Aż do teraz, do zdarzenia, które miało miejsce w Norwegii.
Phantom brake w ciasnym ruchu = kolizja niemal pewna
Jak opisuje portal Innherred, do zdarzenia doszło na drodze E6 w Bjørga w regionie Verdal. Jadąca na Autopilocie Tesla Model 3 najwyraźniej uznała, że na drodze znajduje się jakaś przeszkoda – była jadąca z naprzeciwka po swoim pasie ciężarówka – i zahamowała z pełną siłą. Chwilę później została uderzona w tył przez jadącego za nią vana, który z kolei został trafiony przez podążającą za nim ciężarówkę – i wypadł z drogi (źródło).
W Tesli podróżował dorosły z dzieckiem, o pozostałych osobach portal nie wspomina ani słowem. Wiadomo natomiast, że w całym zdarzeniu nikt nie ucierpiał.
Co się mogło stać?
Hamowanie bez widocznej przyczyny rzeczywiście się zdarza i rzeczywiście jest problemem. Z sygnałów płynących ze świata wynika, że phantom brake może się pojawić, gdy na poboczu znajdują się barierki lub betonowe osłony – czyli bardzo silne echo radarowe. Tutaj widać barierki po jednej stronie, skały po drugiej. Pasuje (choć siła hamowania mówi raczej o hamowaniu awaryjnym).
Oprócz tego Tesle potrafią zwolnić przed niektórymi wiaduktami – i to nawet wtedy, gdy Autopilot widzi, że na drodze nie ma przeszkód i oznacza całą powierzchnię jako nadającą się do jazdy:
Silne echo radarowe od barier i wiaduktu (żółte kropki) oraz zaznaczona na zielono, nadająca się do jazdy droga (c) greentheonly
Pojawiają się domniemania, że taka nadwrażliwość Tesli na pewien rodzaj przeszkód to próba przeciwdziałania wypadkom, które zdarzały się w przeszłości. Jadące na Autopilocie Tesle wbijały się już bowiem pod naczepy stojących poprzecznie tirów (zdjęcia poniżej) albo w bariery oddzielające jezdnie. Kończyło to się śmiercią ich kierowców:
Inspiracja – Bjorn Nyland: