Wygląda na to, że problem z dostępnością baterii dotyczy nawet największych producentów samochodów na świecie. Chińskie Geely wykorzystuje koreańskie baterie, żeby tylko dostarczyć produkt na rynek. Nie podoba się to konkurencji.
Kto ma baterie, ten wygrywa
Zgodnie z chińskim prawem, chińskie samochody elektryczne mogą być zasilane wyłącznie bateriami pochodzącymi z Państwa Środka. Jednak cały świat zaczyna mieć problem z dostępnością baterii, a Volkswagen na zabezpieczenie ich dostaw wydał tyle, ile warta jest Tesla:
> Volkswagen wydaje na baterie tyle, ile warta jest cała… Tesla
Geely znalazło sposób na wyjście z sytuacji. Do samochodów Volvo i Lynk & Co. kupuje baterie z firmy-córki Zhejiang Henguyan ulokowanej w Chinach, ale licencjonowanych od koreańskiego LG Chem. Samo LG Chem pomagało ponadto w uruchomieniu linii produkcyjnej.
Z tego rozwiązania nie są zadowolone inne firmy działające w Państwie Środka. Skarżą się, że Volvo traktowane jest przez Geely wyjątkowo preferencyjnie i jako jedyny (!) producent aut samo zarządza swoim biznesem w Chinach. Prawdopodobnie nikt też nie wpadł na to, by wejść w podobny alians z innymi koncernami wytwarzającymi baterie.
|REKLAMA|
|/REKLAMA|