Ponoć cała tegoroczna seria elektrycznych Jaguarów I-Pace zeszła na pniu; dotyczy to również kilkudziesięciu egzemplarzy przeznaczonych na Polskę. Zainteresowanie samochodem ma być tak duże, że prezes Jaguar Land Rover, Ralf Speth, przyznał, że firma może mieć problem z dostępnością baterii.
Jaguar I-Pace: jest, ale lepiej się pospieszyć
Zgodnie z wywiadem udzielonym niemieckiemu pismu Manager Magazin, I-Pace ma tak duże wzięcie, że producent może mieć problem z dostępnością baterii. Zamówienia zrobiono z pewnym zapasem, jednak ich liczba przerosła ponoć przewidywania firmy – deklarowano to już zresztą kilka miesięcy temu.
Mimo tego Jaguar nie chce wytwarzać baterii na własną rękę, jak robi to Volkswagen, BMW czy Mercedes. Firma woli zamówić gotowe zestawy u dalekowschodnich producentów, w tym LG Chem – choć przedsiębiorstwo dąży do sytuacji, w której linie produkcyjne baterii i samochodów będą możliwie blisko siebie.
Speth zwrócił też uwagę na coś jeszcze: wzrost popularności samochodów elektrycznych oznacza, że kontakty z Bliskim Wschodem przestają być istotne (źródło). Znacznie ważniejsza staje się biznesowa współpraca z Dalekim Wschodem – Japonią, Koreą Południową i Chinami – które to kraje są potentatami w dziedzinie produkcji ogniw elektrycznych.
|REKLAMA|
|/REKLAMA|