W wywiadzie udzielonym niemieckiemu dziennikowi Handelsblatt, Oliver Zipse, prezes BMW, usiłuje nastraszyć czytelników. Jego zdaniem w ciągu dwunastu lat, do 2035 roku, Europa nie poradzi sobie z uruchomieniem wystarczającej liczby punktów ładowania, takowe nie pojawią się choćby na wsiach w południowej części Włoch. Dlatego nie powinno być twardego zakazu sprzedaży nowych samochodów spalinowych.

BMW w dziwnym rozkroku. Dobre samochody elektryczne i prezes broniący starego porządku

Według Zipsego skupienie się na autach elektrycznych szybko doprowadzi nas do uzależnienia od litu, kobaltu do baterii czy metali ziem rzadkich stosowanych w silnikach aut elektrycznych [BMW ich nie używa – przyp. red. Elektrowozu], nie mówiąc o problemach z ładowaniem. Nawet niemiecki Spiegel skrytykował prezesa BMW, że wydaje się nie zauważać, że dziś też jesteśmy uzależnieni, tyle że od ropy naftowej kupowanej od rosji czy Kazachstanu.

Troska prezesa przekłada się na strategię całej Grupy BMW: należące do niej marki, owszem, stopniowo wprowadzają nowe modele aut elektrycznych, ale nadal chcą też sprzedawać samochody z silnikami spalinowymi. Nawet w latach trzydziestych, czyli w pobliżu unijnego zakazu rejestracji nowych aut niezeroemisyjnych (rok 2035). Zipse twierdzi, że możliwe są bardziej przyjazne dla środowiska auta spalinowe, ważna jest też alternatywa w postaci wodorowych ogniw paliwowych, nad którymi BMW intensywnie pracuje.

Oliver Zipse, prezes BMW (c) Grupa BMW

W październiku minionego roku ten sam prezes stwierdził nawet, że po elektrykach to właśnie auta wodorowe będą najbardziej modnymi samochodami do jeżdżenia.

Prezes BMW ostrzega, że Chiny wykształciły wokół aut elektrycznych cały łańcuch dostaw i przemysł, tymczasem Niemcy są nadal mocno zacofane. Dlatego elektryki są drogie, droższe niż w Państwie Środka, co z czasem może stać się problemem społecznym.

Nota od redakcji Elektrowozu: mamy wrażenie, że w tym wywiadzie Zipse mówi do bardzo konkretnej grupy odbiorców, elektrosceptyków, w przeszłości niekoniecznie miłośników BMW. Mówi „Nie martwcie się, BMW będzie wam sprzedawało samochody spalinowe tak długo, jak będziecie ich potrzebowali”. Lekko przeinacza też rzeczywistość, bo przecież zakaz sprzedaży aut nowych nie oznacza, że z dróg będą musiały zniknąć zarejestrowane wcześniej samochody spalinowe. Te będą żyły jeszcze kolejne 15-20 lat.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 2 głosów Średnia: 4]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: