Kiedyś jeździłem Leafem. Opisywałem nawet na Elektrowozie, że gdy Tesla uruchomi w Polsce więcej serwisów, Nissana nikt już nie kupi. Tesla dodatkowych serwisów nie uruchomiła, ma kilka warsztatów blacharskich, ale ja i tak przesiadłem się na Model Y. Oczywiście auto ubezpieczyłem, żeby nie martwić się o koszty ewentualnych napraw. Tylko że mój ubezpieczyciel chyba ma wrażenie, że „Model Y” to oznaczenie motoroweru.

W PZU dobrze już było, teraz praktyki są bardzo dziwne

Kto kiedyś czytał dyskusje na Elektrowozie lub pytał, w jakiej firmie najlepiej ubezpieczyć Teslę, regularnie słyszał, że powinien skorzystać z oferty PZU. Nic dziwnego: była sensownie wyceniona, miała w pakiecie wszystkie niezbędne składniki, do niedawna nie było z nią żadnych problemów. Ale od 2021 roku coś zaczęło się psuć, jakby zaczęła się walka o oszczędności. Nasi Czytelnicy sygnalizują nam, że firma ubezpieczeniowa z miejsca odrzuca wyceny albo tak je układa, żeby wydać jak najmniej. Tak było choćby z Panem Danielem: Naprawa blacharska Tesli Model 3 w PZU, czyli jak stracić 64 tysiące złotych na wycenie auta [Czytelnik].

Podobnie jest i w tym przypadku, z kolejnym naszym Czytelnikiem. Na początku stycznia miał pecha, głupia sprawa, rozsypany na skrzyżowaniu żwir, niewielki poślizg, uszkodzone koło i zawieszenie. Koszty transportu do serwisu częściowo pokrył on sam, bo odległość przekraczała wartości zapisane w umowie. Rzeczoznawca ubezpieczyciela pojawił się przy samochodzie po tygodniu. Ocenił, że w aucie segmentu premium kosztującym w podstawie 300 000 złotych wahacz będzie kosztował 427 złotych, felga 882 złote netto.

Wszystkie części wraz z naprawą miały wynieść 1 735 złotych, robocizna około 117 złotych (to już kwoty brutto)! Za te 117 złotych nawet w „renomowanym” warsztacie Krzak i S-ka dostalibyśmy może 1 godzinę pracy. W Tesli ta kwota wystarczy na około 20 minut jednej osoby. Wymiana wahacza, wymiana felgi, ustawienie zbieżności – i na to wszystko 20 minut.

Dla porównania: komplet zimowych kół w konfiguratorze Tesli wyceniono na 15 000 złotych (ilustracja poniżej), jedna felga Gemini – bo taka uległa uszkodzeniu – to 3 150 złotych, bez opony.

Nasz Czytelnik był lekko zszokowany wyceną i odpisał ubezpieczycielowi, że chyba otrzymał rozliczenie dla kogoś innego. Jako że PZU milczało, wynajął własnego rzeczoznawcę. Ten uważnie obejrzał samochód i ocenił, że trochę części do wymiany jednak jest i całkowity koszt naprawy wyniesie niemal 31 000 złotych według cen katalogowych. Prawie 18 razy więcej niż oszacował ekspert z PZU!

Niemal natychmiast po przesłaniu wyceny do firmy ubezpieczeniowej, otrzymał propozycję zawarcia ugody. Warto zwrócić uwagę na słowo: ugody. Nie było żadnego sporu, ale już pojawiła się propozycja ugody. Z ugodami jest tak, że w trakcie negocjacji obie strony idą sobie trochę na rękę, więc możemy spekulować (ale to już tylko spekulacje), że PZU chciałby zapłacić, powiedzmy, połowę realnych kosztów i w dodatku uniemożliwić swojemu klientowi dochodzenie dalszych roszczeń – bo takie klauzule w ugodach też się zdarzają.

To naszego Czytelnika kompletnie zbiło z tropu. Nie zrozumiał pytania, sprawa się rozmyła. Pod koniec stycznia PZU ponownie wysłało rzeczoznawcę do samochodu, auto nadal stoi w serwisie i czeka, ubezpieczyciel szacuje koszty naprawy. I szacuje… I szacuje… Pierwsza wycena była po kilku godzinach, teraz trwa to o wiele dłużej. Nie ma żadnych akceptów, nawet nie zamówiono do auta części.

Trudno powiedzieć, co będzie dalej. Na razie sytuacja wygląda źle.

Niektóre z uszkodzeń w Tesli Model Y naszego Czytelnika. Zwróć uwagę na pękniętą felgę i koło siedzące krzywo w nadkolu

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 3 głosów Średnia: 4.3]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: