Portal Tek.no opisuje sytuację pewnego Norwega, który dowiedział się, że prawdopodobnie poczeka na Audi e-tron o sześć miesięcy dłużej niż mu obiecywano. Kiedy usiłował wycofać rezerwację, usłyszał, że zostanie obciążony… karą w wysokości 8 procent wartości zamówienia.

Audi e-tron: kupujesz drożej, czekasz dłużej albo wycofujesz się i płacisz karę

Sytuacja nabywców Audi e-tron w Norwegii jest stosunkowo dobra: pierwsze samochody docierają do odbiorców. W dodatku uruchomiono akcję „Szybka Ścieżka” (ang. „Fast Track”) w ramach której Audi e-tron można otrzymać natychmiast. Jest tylko jeden haczyk: model standardowy kosztuje 650 tysięcy koron norweskich (równowartość 285 tysięcy złotych), podczas gdy warianty dostępne w ramach Szybkiej Ścieżki – Audi e-tron 55 Advanced Plus – są w cenie 840 tysięcy koron (równowartość 369 tysięcy złotych).

> Realny zasięg Mercedesa EQC potwierdzony? 417 km WLTP, czyli 330-360 km w rzeczywistości?

Opisywany Norweg miał więc do wyboru: albo dopłacić do auta, by otrzymać je szybko, albo też czekać dłużej. Sfrustrowany postanowił całkowicie zrezygnować z zakupu. I tutaj pojawił się problem. Otóż Audi poinformowało go ponoć, że rezygnacja z zamówienia oznacza konieczność zapłacenia kary w wysokości 8 procent od katalogowej wartości auta (750 tysięcy koron, równowartość 329 tysięcy złotych).

Zdecydował, że skoro miałby oddać za darmo 60 tysięcy koron (równowartość 26 tysięcy złotych), to jednak uzbroi się w cierpliwość i poczeka na samochód…

Audi nie ma łatwego życia z e-tronem. Tuż po premierze auto oceniono niezbyt pozytywnie na tle Tesli, a niemiecki Manager Magazin wyliczył, że elektryk stanie się opłacalny po 600 tysiącach sprzedanych egzemplarzy, podczas gdy w lutym 2019 roku było ich 20 tysięcy. Oprócz tego firma zdecydowała się na obniżenie prognoz dotyczących rocznej produkcji e-trona do 45 tysięcy egzemplarzy do końca roku. Problemem ma być dostępność baterii:

> Audi obniżyło prognozę produkcji e-trona [L’Echo]