Nissan Chill-out (pol. Wyluzuj) – tak będzie się nazywał nowy elektryczny crossover, który został zapowiedziany kilka miesięcy temu. Do 2030 roku firma chce mieć w ofercie 15 modeli samochodów elektrycznych, a za siedem lat, w 2028 roku, producent obiecuje wprowadzenie na rynek baterii ze stałym elektrolitem (ASSB). Pilotażowa linia produkcyjna nowych ogniw ma ruszyć już w 2024 roku.
Dużo obietnic, dużo zapowiedzi, a gdzie nasz Nissan Ariya?
Ogniwa ze stałym elektrolitem, o których wspomina Nissan, mają być rozwijane w wewnętrznych działach firmy. Ma to sens: Nissan już w 2007 roku był współzałożycielem joint-venture o nazwie AESC (Automotive Energy Supply Corporation), które od 2010 roku dostarczało ogniwa do Nissana Leafa. Nie wygląda na to, żeby ogniwa te spowodowały jakikolwiek pożar, ich degradacja wygląda na niewielką mimo faktu, że w Leafach chłodzone są wyłącznie pasywnie.
Ogniwa solid-state Nissana mają mieć dwa razy wyższą gęstość energii niż typowe ogniwa Li-ion z ciekłymi elektrolitami. Pozwolą one na wyższe pojemności bez zwiększania samochodów i umożliwią trzykrotne skrócenie procesu ładowania. A przy tym wszystkim mają kosztować zaledwie 65 dolarów za 1 kWh, co sprawi, że auta elektryczne zrównają się cenowo ze spalinowymi.
Do 2026 roku firma chciałaby osiągnąć w Europie udział aut zelektryfikowanych (w tym pseudohybryd, mHEV) i elektrycznych wynoszący 75 procent. W okolicy 2030 roku Nissan będzie miał dostęp do 130 GWh baterii (ogniw) rocznie. O Chill-oucie dowiedzieliśmy się jedynie, że powstanie na platformie CMF-EV, będzie więc bliskim krewnym Renault Megane E-Tech Electric:
W ostatnich kilku minutach pojawiły się też koncepty innych aut, wszystkie na podobnym poziomie zaawansowania – renderingu:
