Tesla na całym świecie obniżyła ceny Modeli 3 i Y. Przed końcem roku robiła to w Chinach, robiła to w Stanach Zjednoczonych, ale nikt nie spodziewał się, że dokona tego globalnie. Niektórzy mówią, że to nadprodukcja (bo samochody zalegają na nieużywanym na podberlińskim lotnisku) i wieszczą rychły upadek producenta. Inni wspominają niedawną wypowiedź wiceprezeski chińskiego oddziału firmy i chcą w tych decyzjach widzieć dobre serce Tesli. A jak jest Waszym zdaniem? I jak długo będzie trwała taka promocja?

W następnym kroku Tesla podniesie, utrzyma czy znowu obniży ceny?

Najtańsza Tesla Model Y z napędem na tył kosztuje 229 990 złotych. Najtańsze spalinowe BMW X3 xDrive20i z automatyczną skrzynią biegów jest droższe, bo startuje od 230 500 złotych. Tesla Model Y ma około 250 kW/340 KM i przyspiesza do 100 km/h w 6,9 sekundy. BMW ma 135 kW/185 KM i osiąga to samo 100 km/h w 8,4 sekundy. Tesla ma około 300 kilometrów realnego zasięgu na autostradzie, spokojne 400+ km w trybie mieszanym. BMW, wiadomo, mniej więcej dwa razy tyle na zbiorniku paliwa (600-800 km).

W BMW X3 xDrive20i standardem są reflektory diodowe, lusterka przyciemniane i składane, sportowe fotele oraz czarne wnętrze z obiciem ze sztucznej perforowanej skóry. Wyświetlacz centralny jest raczej mały i niezbyt urodziwy (konfigurator TUTAJ). Tesla też ma sztuczną skórę, duży wyświetlacz i sztuczne drewno na kokpicie (konfigurator TUTAJ).

To przydługawe porównanie przedstawiliśmy po to, by pokazać, że Tesla praktycznie zrównała ceny Modelu Y ze spalinowymi odpowiednikami. Ba, w samochodzie dostajemy nowocześniejsze technologie i lepszą dynamikę, a płacimy za to wszystko właściwie tylko jednym: zasięgiem.

Czy więc Tesla chce pogrążyć konkurencję i utrzyma niskie ceny?

Skoro kilka dni temu wiceprezes Tesla China mówiła o „niezliczonych innowacjach inżynierskich„, które sprawiły, że producent może zejść z marży, czy ceny pozostaną na tym poziomie? Czy firma zgodzi się na niższe przychody, które wyrówna sobie większą liczbą aut wyjeżdżających z fabryk? Bo przecież strategicznym celem Tesli wcale nie musi być zarobienie jak największych pieniędzy, lecz raczej pognębienie spalinowej konkurencji, by w roku 2023 przeskoczyć, dajmy na to, BMW lub Mercedesa. Żeby to osiągnąć przedsiębiorstwo musi sprzedać około 2 000 000 samochodów.

A może jest to tylko chwilowa akcja, żeby ci Europejczycy przestali już marudzić? Bo w Stanach Zjednoczonych trwają kombinacje z dofinansowaniami, pojawia się sugestia, że zaraz standardem stanie się siedmiomiejscowy Model Y. W Chinach już od kilku miesięcy klienci kuszeni są rabatami. Tylko że takie „chwilowe akcje” bywają problematyczne, bo po wzroście cen klienci wstrzymują się z zakupami i czekają na kolejne obniżki.

A może wreszcie Tesla chce wyprzedać obecną generację pojazdów, bo zaraz dojdzie do faceliftingu Modelu 3 i Y i ceny wrócą do dotychczasowych poziomów? Widzieliśmy już takie ruchy, samochody „w tranzycie”, z wcześniejszego wypustu, były dostępne nieco taniej niż odświeżony wariant. W takiej sytuacji kto dziś zwleka z zakupem, za trzy miesiące może żałować. Albo za trzy-sześć miesięcy będzie się cieszył, że dostanie nowszą wersję opracowaną w ramach projektu Highland bez dźwigni kierunkowskazów i z dwoma odlewami.

Kierownica Tesli Semi jako przykład, w jakim kierunku może pójść facelifting Modelu 3/Y (c) Tesla

Jesteśmy ciekawi Waszego zdania, zapraszamy do wypowiadania się w komentarzach.

Aktualizacja 2023/01/13, godz. 15.59: nasz Czytelnik właśnie otrzymał maila od Tesli. Jego zamówiony wcześniej samochód zostanie mu sprzedany w nowej niższej (=aktualnej) cenie. A zatem firma gra fair, zupełnie inaczej niż niektórzy producenci, którzy anulowali ludziom zamówienia (np. Hyundai) lub wprost zaproponowali im zakup aut w podniesionej cenie (np. Nissan):

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 10 głosów Średnia: 4.7]