Sąd w Bawarii (Niemcy) uznał, że nazwa „Autopilot” oraz opis działania funkcji Autopilota i FSD na niemieckiej stronie Tesli są mylące. Po ich przeczytaniu człowiek może mieć bowiem wrażenie, że Tesle potrafią jeździć same, a przecież tego nie potrafią. I nie mogą, bo nie pozwala na to prawo.
Tesla dostała zakaz wprowadzania klientów w błąd
Sąd argumentował nie tylko, że opisy są niewłaściwe, ale też że na niemieckich autostradach nie ma możliwości jazdy autonomicznej. Nie istnieją bowiem przepisy, które by na to pozwalały. Uznał wreszcie, że Autopilot w obecnej wersji jest po prostu mechanizmem wsparcia kierowcy i wymaga interwencji z jego strony (źródło).
Elon Musk nie był szczególnie zadowolony z tej decyzji. Na Twitterze argumentował, że nazwa „Autopilot” wzięła się z nazwy funkcji autopilota w lotnictwie, która jest mechanizmem wsparcia człowieka, ale „go nie zastępuje”. Tłumaczenie jest dość pokrętne, bo co prawda obowiązkowa obecność pilota-człowieka została zaznaczona wprost w definicji angielskojęzycznej, jednak w niemieckiej już nie.
Więcej: w niemieckiej Wikipedii znajduje się informacja, że definicja „autopilota” jest niewystarczająca i może opisywać elektronikę podejmującą zautomatyzowane i niezależne [od człowieka] decyzje.
Skarga na Teslę została złożona przez Wettbewerbszentrale, organizację zajmującą się śledzeniem i zwalczaniem nieuczciwych praktyk w zakresie konkurencji. W skład Wettbewerbszentrale wchodzą m.in. przedstawiciele firm motoryzacyjnych. Proces rozpoczął się w 2019 roku.
Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: zgodnie z definicją podawaną przez słownik PWN, „autopilot” to „urządzenie samoczynnie wykonujące czynności sterownicze pilota statku powietrznego”. A zatem także w języku polskim słowo sugeruje, że człowiek nie jest tutaj potrzebny.