Brytyjska firma Equipmake pochwaliła się, że pracuje nad silnikiem elektrycznym o najwyższym współczynniku mocy do masy. Mówiąc po ludzku: z urządzenia o wadze niecałych 10 kilogramów firma chce wykręcić niemal 220 kW (300 KM) mocy. To sporo w stosunku do tego, co oferuje rynek.

Optymalizacje silników elektrycznych w toku

O optymalizacjach silników spalinowych wiemy dużo, bo obserwowaliśmy temat przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Natomiast przy silnikach elektrycznych trudno było o jakieś wielkie przełomy, skoro od dawna ich sprawność oscyluje w pobliżu lub jest wyższa niż 90 procent.

> Jaką wydajność ma silnik elektryczny? ABB osiągnęło 99,05 procent

Dopiero od niedawna słychać o stosowaniu przewodów uzwojenia o innych przekrojach (np. wielokąty zamiast elips) albo o tym, jak istotne są narzędzia stosowane do produkcji silnika:

> Silniki elektryczne w samochodach: tym wydajniejsze, im… ostrzejsze narzędzia!

Equipmake chce wykonać kolejny krok i planuje stworzyć silnik o mocy niemal 220 kW i masie niecałych 10 kilogramów. Daje to ponad 22 kW na każdy kilogram wagi silnika, co jest współczynnikiem lepszym niż oferuje jakikolwiek silnik elektryczny na rynku (źródło). Dla porównania: silnik Volkswagena ID.3 waży 90 kilogramów i z żadnej z dotychczasowych zapowiedzi producenta nie wynika, żeby osiągał więcej niż 150 kW (204 KM) mocy.

Skąd tak niska waga? Firma chwali się, że osiągnięto ją dzięki zmniejszeniu ilości metalu oraz drukowanej obudowie silnika, która jest „tak cienka, jak to tylko możliwe”. Cieńsze ścianki oznaczają również szybsze oddawanie ciepła otoczeniu, które i tak jest sprawniejsze dzięki specjalnej konstrukcji wirnika.

To oznacza możliwość dłuższej pracy na wyższych obrotach:

Działające prototypy urządzenia mają być gotowe w ciągu nadchodzących 12 miesięcy.

Jak to się ma do samochodów elektrycznych?

Gdyby faktycznie udało się stworzyć tak lekkie silniki elektryczne nadające się do zastosowania w samochodach, mielibyśmy do czynienia z całkiem interesującym osiągnięciem. Po wymianie silnika przykładowy Volkswagen ID.3 traciłby około 5 procent wagi (1,6 -> 1,52 tony), a to z pewnością przełożyłoby się na wyższy zasięg na jednym ładowaniu.

Konstrukcja o tak niewielkiej masie mogłaby też zrewolucjonizować rynek napędów montowanych bezpośrednio w kołach samochodów. Na razie rozwija się on dość wolno, a to za sprawą wysokiej masy nieresorowanej (= koła + silnika), która negatywnie wpływa na własności trakcyjne pojazdu.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 6 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: