Miesiąc temu przedstawialiśmy Wam te samochody elektryczne, które kupowalibyśmy, gdybyśmy potrzebowali aut teraz-zaraz-już. Teraz postanowiliśmy opisać te modele, które wybitnie do nas przemawiają, ale na których odbiór trzeba będzie poczekać co najmniej kilka miesięcy. Jeśli więc możecie lub chcecie wstrzymać się pół roku, oto spis elektryków, które uważamy za godne uwagi – żadnym nie jeździliśmy, we wszystkich dostrzegamy zalety.

To drugi z artykułów tego rodzaju w tym kwartale. W trzecim tekście opiszemy auta najtańsze (a więc mniejsze), których zakup rozważamy do redakcji.

Auta elektryczne 2021/(2022) – wybór redakcji www.elektrowoz.pl

1. Kia EV6 LR 77,4 kWh, RWD

Czekaliśmy z publikacją tego tekstu do zapoznania się z Kią EV6. Przed dzisiejszą prezentacją byliśmy absolutnie zdecydowani, teraz to i owo musimy sobie przetłumaczyć rozumowo, już bez udziału serca. Embargo obowiązuje nas do godziny 9.00 w poniedziałek, 14 czerwca, dlatego poniżej opiszemy tylko to, co wiecie skądinąd.

Po pierwsze: Kia EV6 szalenie podoba nam się za praktyczność (nadwozie kombi/shooting brake), sporo zyskuje też dzięki nietypowemu wzornictwu. Wersja GT ma świetne osiągi, ale nie będzie jej jeszcze przez półtora roku, więc postawilibyśmy na wariant z największą baterią i napędem na tył, żeby jak najwięcej przejeżdżać na jednym ładowaniu (77,4 kWh, 510 jedn. WLTP, 168 kW/228 KM). Jeśli ktoś nie musi mieć Tesli z jej [niezbyt użytecznym] FSD, to Kia EV6 w segmencie D wydaje się wyborem o najlepszym stosunku możliwości do ceny. Wersja EV6 Plus dostępna jest od 215 400 złotych, z dodatkowym wyposażeniem powinna dojechać do około 230 tysięcy złotych (szczegóły: Kia EV6 – ceny).

Zapowiedź uruchomienia kilkunastu stacji Ionity (HPC, 350 kW) w Polsce do końca bieżącego roku oraz darmowy abonament na rok i ładowanie w cenie niecałych 1,4 zł/kWh na pewno pomaga nam w decyzji. Przyciemniane szyby z tyłu wydają się miłym dodatkiem, a obsługa V2L ciekawym gadżetem, który prędzej czy później się przyda.

Auto można już zamawiać, ceny Kia EV6 <- TUTAJ.

Co nas pociąga: świetny stosunek możliwości do ceny (na papierze), przestronność, szybkie ładowanie na ultraszybkich ładowarkach Ionity.
Co nas hamuje: nieznane wyniki testów zużycia energii.

2. Volkswagen ID.3 Pro S Tour 5, 77 kWh, RWD

Na naszej liście „wybór redakcji wśród aut nadchodzących” Volkswagen ID.3 to auto najmniejsze (segment C), ale z najlepszym stosunkiem zasięg/cena. Mamy 150 kW (204 KM) mocy, baterię o pojemności 77 kWh i aż 553 jednostki WLTP zasięgu, czyli około 470 kilometrów realnie w trybie mieszanym, 350 kilometrów na autostradzie. No i cenę startującą od 185 790 złotych, a więc na poziomie dobrze wyposażonej Kii e-Niro 64 kWh. Na ilustracjach poniżej dojechaliśmy z opcjami do 202 990 złotych, bo lubimy jasne wnętrza:

Gdy jeździliśmy wariantem 1st (58 kWh), spodobało nam się, że kabina jest całkiem przestronna, choć samochód jest krótki, ma zaledwie 4,26 metra długości. Średnica zawracania samochodu wynosząca 10,2 metra sprawiała, że byliśmy w stanie wpasować się w niemal każdą lukę na parkingu. I to za pierwszym podejściem.

Wnętrze? Przestronniejsze niż w typowym kompakcie, kokpit podobny do Volkswagena ID.4, choć oczywiście skromniejszy, miejscami biedny. Bagażnik jest stosunkowo mały – 385 litrów – więc konieczna byłaby kompresja bagaży. Być może zagospodarowalibyśmy przestrzeń pod podłogą, gdzie powinny leżeć przewody… Ale ten zasięg, ta cena niższa od 200 tysięcy złotych, ta moc ładowania wynosząca do 125 kW sprawiają, że przeżylibyśmy lekką ciasnotę kilka razy w roku. W końcu ludzie wyjeżdżają na urlopy Corollami, Golfami, Astrami. I żyją.

W stosunku do Volkswagena ID.4 czy Skody Enyaq iV auto jest niższe, ma mniejszą powierzchnię czołową, więc przy podróżach z szybkościami autostradowymi opory powietrza nie wysysałyby baterii tak szybko, jak to się dzieje w większych crossoverach.

Co nas pociąga: duży zasięg przy dobrej cenie, całkiem wygodne wnętrze jak na krótkie auto kompaktowe.
Co nas hamuje: mały bagażnik.

3. BMW i4 eDrive40 RWD

Gdybyśmy mieli nieco bardziej spuchnięty portfel, patrzylibyśmy w kierunku bawarskiej marki. Napęd AWD jest nam całkowicie zbędny („im lepszy napęd na obie osie, tym dalej trzeba iść po ciągnik”), dlatego postawilibyśmy na BMW i4 eDrive40. BMW po prostu dobrze wygląda: i w środku, i na zewnątrz. i4 jest konwersją spalinowej serii 4, jednak te konwersje wychodzą BMW wyjątkowo dobrze. Recenzenci chwalą BMW iX3 za zespół napędowy, a przecież ten sam eDrive 5. generacji znajduje się pod podłogą i4 – zmieniono w nim jedynie wymiary ogniw!

BMW i4 obiecuje dobre osiągi (250 kW/340 KM, przyspieszenie w mniej niż 6 sekund) i do 590 jednostek WLTP dzięki baterii o pojemności 80,7 (83,9) kWh. Niemiecki producent wie, jak robić samochody, które sprawiają frajdę z jazdy, czuć to nawet w BMW i3, więc wierzymy, że także i4 nie sprawi nikomu zawodu.

Dużą zaletą BMW i4 jest klapa bagażnika otwierana wraz z szybą (liftback), 470 litrów dostępnej przestrzeni bagażowej, szyby z izolacją akustyczną i sportowe fotele oferowane w standardzie. Samochód ma być dostępny od 245 200 złotych, ale – jak to w BMW – trzeba liczyć, że kilka dodatków wywinduje tę kwotę do 270-280 tysięcy złotych, czyli w okolice BMW i4 M50.

Co nas pociąga: zadziorny, charakterystyczny wygląd, dobre wyposażenie w standardzie, spodziewana frajda z jazdy.
Co nas hamuje: cena i koszty dodatkowych elementów wyposażenia plus koszty przyszłych serwisów, bo coś za tanie są te samochody…

Elektrowozie, zgroza, Tesla nie wygrała! No i gdzie jest Mustang Mach-E?!

Jest kilka modeli, które nie pojawiły się na tej liście, choć wydawały się oczywiste. Oto krótkie wyjaśnienie, dlaczego uznajemy je za opcje rezerwowe:

  • Tesla Model 3 – Model 3 LR traktujemy jako bezpieczną alternatywę, do której możemy się uciec, gdy wszystko inne zawiedzie. Czekamy na testy wydajności i wrażenia z kontaktu z samochodami z ostatniej serii, jesteśmy też ciekawi, czy lakier nadal schodzi z progów.
  • Ford Mustang Mach-E – auto o intrygującej sylwetce i dobrym zasięgu. Nie testowaliśmy go, zastanawiamy się, czy jesteśmy skłonni wydać te kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej niż za VW ID.3, żeby mieć dodatkowe 15 litrów bagażnika z tyłu (i umiarkowanie ustawne 80 litrów z przodu).
  • Skoda Enyaq iV 80x – duży crossover (wymiarowo: D-SUV, platformowo: C/D-SUV), duży bagażnik (585 litrów), przestronne wnętrze, spokojny wygląd. Skoda Enyaq iV to dobry i wygodny samochód, a z napędem na obie osie pozwala na dynamikę, która pozwoli przekonać nawet niedowiarków. Ale nie znamy jej ceny, a to poważny hamulec.
  • Hyundai Ioniq 5 – niepokoi nas zużycie energii w ostatnim teście Battery Life. Nawet jeśli warunki były bardzo niesprzyjające, to poniekąd potwierdza je producent deklarując takie sobie zasięgi według WLTP.
  • Tesla Model Y – crossover jest ładniejszy i praktyczniejszy niż Tesla Model 3. Ale w tym roku pojawią się w Europie tylko wczesne partie samochodu, a z takimi lepiej nie ryzykować. Szczególnie, że warianty Made in Germany mają mieć odlewy z przodu i z tyłu, czego Tesla wcześniej nie przerabiała.
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 4 głosów Średnia: 4.5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: