Site icon SAMOCHODY ELEKTRYCZNE – www.elektrowoz.pl

List Geely w sprawie Izery, czyli bardzo dziwna sprawa [felieton]

Business Insider opublikował fragmenty listu, w którym Daniel Li, prezes Geely, odnosi się rzekomo do planów polskiego rządu poddających w wątpliwość sens kontynuowania prac nad Polskim Samochodem Elektrycznym „Izera”. W artykule dziwne jest wszystko, od początku do końca. BI przedstawia swoją interpretację wiadomości, ale nawet ona wydaje się nieco zaskakująca, jeśli uważnie zastanowimy się nad treścią.

Geely i Izera, o co w tym wszystkim chodzi?

Prezes Geely wysłał swój list do prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju, Pawła Borysa.  Po pierwsze: „list” brzmi jak papierowy kawałek papieru, czyli wiadomość raczej oficjalna, powolna, która powinna odbić się echem – jak widać do tego doszło. Po drugie: adresatem wiadomości jest, nie wiedzieć czemu, Paweł Borys. Chociaż to Donald Tusk publicznie wyraża swoje wątpliwości w kwestii Izery, list przychodzi do Pawła Borysa, który nie był i w żaden sposób nie jest powiązany z ElectroMobility Poland. On sam mówi o tym wprost na Twitterze.

Wygląda to trochę tak, jakby ktoś z wnętrza naszego kraju zastanowił się, do kogo by tutaj pójść w związku z przesunięciami i zmianami, jakie następują po wyborach, żeby tylko przypadkiem nie iść do jedynego decyzyjnego, czyli Donalda Tuska. Naturalnie nie da się wykluczyć, że to Daniel Li z wypiekami śledzi decyzje NFOŚiGW i strategicznie wysłał wiadomość do osoby, która w przyszłości może wziąć ElectroMobility Poland w opiekę.

To nie wszystko: Daniel Donghui Li znany jest jako prężnie działający biznesmen, który lubi realizować założone cele. I taki człowiek nie dzwoni, nie przyjeżdża, nie rozmawia z głównym decydentem, lecz wysyła list do osoby, która w obecnej chwili z projektem nie ma związku. Zaiste, działanie godne człowieka czynu. Chyba że… tak właśnie miało być: „w razie czego, to my chcieliśmy, no, ale skoro oni nie zareagowali, to my już nie będziemy się wpraszać”. Ot, taka kurtuazja.

Daniel Donghui Li, prezes Geely Holding Group (c) Geely

Business Insider pisze, że w treści listu prezes Geely zapewnia, że „jego firma jest gotowa jeszcze bardziej się zaangażować, jeśli [projekt] będzie kontynuowany” oraz że:

(…) Wspólnie oba zespoły osiągnęły kluczowe kamienie milowe w rozwoju produktu i zbudowały wzajemne zaufanie podczas tego procesu [współpracy].

Przeczytajmy dokładnie to, co jest napisane. Skoro ktoś mówi o „jeszcze bardziej”, to znaczy, że teraz jest „trochę mniej” zaangażowany, co potwierdza informacje Elektrowozu z zeszłego roku. Jeśli ktoś wspomina o „kamieniach milowych”, to znaczy, że osiągnięcia są na papierze, bo nie wspomina o żadnych konkretach, które mogłyby bronić jego apelu. Nie ma żadnej wersji platformy przystosowanej pod polskie potrzeby, nie ma zamówienia na automatykę do fabryki, nie ma – to już oczywiste – fabryki.

Plusy, które warto rozważyć

Dalej są już przynęty: „strategiczne partnerstwo”, „budowa fabryki baterii”, „kluczowi dostawcy w łańcuchu wartości EV”, „7 tysięcy miejsc pracy w fabryce”. I tutaj widać prawdziwego prezesa Geely: kusi bardzo konkretnymi działaniami i zyskami, ale… no, właśnie: musi coś dostać w zamian. To coś może mu dać tylko główny decydent (Donald Tusk), więc jeśli on lub ktoś z jego otoczenia zwróci się do Geely, sprawa będzie już w dużej mierze wygrana, bo natychmiast będzie widać, że „Polakom zależy”.

Prezesowi Geely się nie pali, wykazaliśmy to już w kilku miejscach. Dlatego zaprasza Pawła Borysa do Chin w „dogodnym terminie”, choć „czas ma kluczowe znaczenie”. Znowu: „jeśli im zależy, przyjadą”. A samo ElectroMobility Poland przypomina, że umowy z Geely dotyczące budowy fabryki i rozwoju gamy modelowej Izery nadal nie zostały podpisane (bo tylko „są gotowe do podpisania”).

Co robimy?

Nota od redakcji Elektrowozu: typowo polskie podejście jest ambicjonalne „Nie – i już!”, ale wydaje nam się, że to nie jest najlepsza droga. Rząd Donalda Tuska powinien przeprowadzić rachunek zysków i strat bez oglądania się na działania PR-owe, które usiłują wpłynąć na jego decyzję. Na pewno nie powinien oglądać się na ElectroMobility Poland, bo fakt, że po ponad półtora roku nadal nie mamy umów ze strategicznym partnerem, jest jednoznaczną przesłanką, że owo towarzystwo nie nadaje się do tego zadania.

Jednego możemy być pewni: cena za obecność Geely w Polsce właśnie wzrosła.

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 12 głosów Średnia: 1.9]
Exit mobile version