Zastanawialiśmy się, czy opisać ten temat, żeby tym razem inżynierom Toyoty nie dostało się, że są wyznawcami Tesli. Otóż japoński producent kupił i rozebrał na części Model Y z baterią strukturalną i ogniwami 4680, by poznać jego „sekrety technologiczne”. W wywiadzie udzielonym portalowi Automotive News Europe jeden z nich wyznał, że samochód „jest dziełem sztuki”, stwierdził, że „to niewiarygodne”, bo projekt pozwala na zaoszczędzenie około 100 kilogramów wagi.
Tesla Model Y jako dzieło sztuki inżynieryjnej
Oszczędność na wadze wzięła się z zastosowania baterii strukturalnej funkcjonującej jednocześnie w roli kręgosłupa nadwozia, podłogi kabiny i powierzchni, do której mocowane są fotele. Stało się dokładnie tak, jak podczas Battery Day zapowiadał Elon Musk: pojemnik z ogniwami z balastu stał się niezbędnym elementem samochodu gwarantującym jego sztywność.
W 2019 roku na rozebranie Tesli Model 3 zdecydowali się inżynierowie Audi. Byli zaskoczeni stosunkiem możliwości samochodu do jego ceny, ujawnił Manager Magazin. Zmotywowało ich to nawet do ścięcia kosztów w platformie PPE. Tymczasem Tesla Model 3 jest autem wykonanym metodą tradycyjną, z punktu widzenia platformy o dwie generacje starszym od opisywanej Tesli Model Y. W Modelu Y najpierw zastosowano jeden odlew (ilustracja poniżej), teraz stopniowo wdrażany jest wariant z dwoma odlewami i baterią strukturalną opartą na ogniwach 4680.
Toyota przez ostatnie 26 lat, od 1997 roku, wyprodukowała ponad 18 milionów hybryd. Ale w elektryfikacji zaczyna prezentować się blado, zużyte przez nią ogniwa wystarczyłyby do wytworzenia zaledwie około 500 000 samochodów elektrycznych. Największy koncern motoryzacyjny świata jest krytykowany za słabe wejście w świat baterii, firma rewanżuje się stwierdzeniem, że dzięki hybrydom bardziej obniża emisję.
Do artykułu spodobał nam się komentarz Pana e-Jacka:
Przypominasz mnie sprzed czterech lat (byłem jeszcze przed 60-tką :-)). Byłem zdecydowanym krytykiem Tesli: niedoróbki karoserii i wnętrza, przegrzewanie się baterii przy ostrej jeździe i telewizor na boku (S/X), to były powiedzmy te najbardziej wyraźne. Ale postanowiłem to sprawdzić. Za parę złotych wynająłem na weekend TMX 90D z prywatnej firmy w Mrokach k/W-wy (jeszcze zanim Tesla oficjalnie pojawiła się w Polsce oni nazywali się Tesla Warszawa). Pojechałem do Suwałk i z powrotem ponad 700 km i… w poniedziałek zamówiłem S-kę.
Teraz łatwiej jest to sprawdzić bo miejsc i firm użyczających te samochody jest więcej. Proponuję, abyś dla własnego przekonania, spróbował. Jeśli pozostaniesz krytykiem, będzie to miało większy sens. Bo na razie krytykujesz książkę której nie przeczytałeś, albo jeszcze gorzej, przeczytałeś bliższe swojej ocenie recenzje.
Jest TUTAJ.