Oto jak ryzykowny może być zakup jakiegokolwiek samochodu sprowadzonego ze Stanów Zjednoczonych. Po kilkunastu pożarach Chevroletów Boltów, General Motors ogłosiło program wymian modułów baterii w swoich autach, jeśli tylko istnieje cień ryzyka, że mogą one ulec samozapłonowi.
Chevrolety Bolty z lat modelowych (2019), później też (2018) i (2017)
Jak wynika z informacji, do których dotarł Electrek, program zacznie się od Boltów z rocznika modelowego (2019), a następnie zostanie rozszerzony na lata (2018) i (2017). Wymianom będą podlegały wszystkie moduły baterii feralnych samochodów. Pojemniki, BMS-y, okablowanie zostaną po staremu, co wyraźnie wskazuje winnego: ogniwa LG Chem. Z komunikatu wynika, że mają one dwie „rzadkie wady produkcyjne”, niewykluczone, że są to te same wady, które doprowadziły do zakończenia sprzedaży Hyundaia Kona Electric w Korei Południowej.
Program wymian obejmie samochody, co do których istnieje podejrzenie, że posiadają baterie z wadliwymi ogniwami. Oraz te egzemplarze, których właściciele regularnie mocno rozładowują akumulatory – zostanie to sprawdzone z użyciem technologii OnStar. Nowe baterie będą miały 8 lat lub 100 tysięcy mil (160 tysięcy kilometrów) gwarancji.
Na razie nie słychać o tym, żeby General Motors lub Opel planowali podobną akcję serwisową z Amperami-e, czyli europejską odmianą Bolta. Nie było też słychać, żeby modele te ulegały samozapłonom. Problem mają natomiast właściciele Boltów z lat 2017-2019, którzy sprowadzili je ze Stanów Zjednoczonych. Teoretycznie podlegają programowi wymian, w praktyce nie mają szans na wzięcie w nim udziału. Co może wywoływać u nich delikatny niepokój, nawet jeśli mają świadomość, że ryzyko zapłonu wynosi zaledwie setne części procenta (kilkanaście pożarów na 90 tysięcy sprzedanych aut).