Elon Musk zaprezentował pracownikom Tesli raport, z którego wynika, że skargi na producenta mogą stanowić skoordynowaną akcję. Jego zdaniem od 2016 do 2018 roku co najmniej dwie trzecie wszystkich doniesień stanowiły fałszywki.
Kopnąć, uderzyć, zabić Teslę
Elon Musk mówi o zgłoszeniach, które trafiły do NHTSA, czyli amerykańskiej Krajowej Administracji ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Niektóre z nich pisane są WIELKIMI LITERAMI, podpisane jako „Zatroskani obywatele” i nierzadko dotyczą samochodu, którego ktoś nie posiada (źródło).
> Aktualne ceny samochodów elektrycznych [sierpień 2018] – drożej w Nissanie i BMW
NHTSA dużą liczbę zgłoszeń kategoryzuje jako „prawdopodobnie fałszywe”, ale dodają się one do całkowitej liczby skarg na danego producenta. Mogą więc zniechęcać tych, którzy sprawdzają markę pod kątem liczby raportów, bez wczytywania się w szczegóły.
Według dziennikarzy portalu Electrek, trudno mówić o „skoordynowanym ataku”. Większość zgłoszeń pasuje bowiem do Keefa Leecha:
To on w 2016 roku informował NHTSA o awariach zawieszenia w Tesli – okazało się, że ponad 90 procent tych raportów było fałszywkami, w których wykorzystano nieprawdziwe numery VIN lub lokalizacje. Sam Keef Leech uważa się za wojownika walczącego z „zielonymi oszustwami”, czyli prawdopodobnie jest australijskim odpowiednikiem Łukasza Warzechy.
Na ilustracji na górze: Doug DeMuro testuje Tesla Model X (c) Doug DeMuro / YouTube
|REKLAMA|
|/REKLAMA|