Jeden z dziennikarzy portalu The Verge odwiedził Paris Motor Show 2018 i przyjrzał się prezentowanym tam samochodom pod kątem wzornictwa. Dowiedział się, że choć napędy elektryczne pozwalają na projektowanie aut wyglądających inaczej, to tradycyjni producenci wolą nie ryzykować. Niektórzy mówią nawet, że „właśnie tego chcą klienci”.
Samochody elektryczne przyniosą zmiany we wzornictwie. Ale jeszcze nie teraz
Spis treści
Kto oglądał samochody zaprezentowane podczas Paris Motor Show 2018, dostrzegł z pewnością, że dzieliły się one na tradycyjne, typowe projekty – Audi e-tron Quattro, Mercedes EQC itd. – oraz kosmiczne, udziwnione konstrukcje, które raczej nigdy nie wejdą do produkcji – jak choćby Renault EZ-Ultimo:
Wśród aut zabrakło złotego środka, a jednym z niewielu wyróżniających się projektów stał się Peugeot e-Legend Concept, który nawiązuje do swego praprzodka, ale jednocześnie stanowi zupełnie nowy, świeży powiew w branży:
Zabrakło samochodów, które wykorzystują przewagę technologiczną – czyli brak spalinowego silnika i niewielkie rozmiary silników elektrycznych – by zaprezentować coś nowoczesnego, co nie byłoby dziwne. Na tym tle nieźle wypada Tesla, która, choć stosuje projekty sprzed lat, nadal wygląda znacznie bardziej świeżo niż najnowsze projekty samochodów elektrycznych innych producentów (nie licząc konceptów).
> Volkswagen: Ceny samochodów elektrycznych będą zbliżone do porównywalnych diesli
Dlaczego elektryki są podobne do aut spalinowych?
Dziennikarz The Verge zapytał o to wprost przedstawiciela Daimlera, Jochena Hermanna. Dowiedział się, że firma nie chciała robić dwóch kroków naraz. Najpierw zdecydowano się na implementację całkowicie elektrycznego zespołu napędowego w tradycyjnym, klasycznym nadwoziu. W stosunku do pozostałych samochodów Mercedesa, różnice rzeczywiście są symboliczne.
Jako że zmiana napędu nie wymagała żadnych modyfikacji nadwozia, praktycznie ich nie wprowadzono. Co uważniejszy obserwator zauważy jedynie zaślepioną atrapę chłodnicy, ewentualnie brak rur wydechowych:
Elektryczny Mercedes EQC 400 nie różni się szczególnie od swoich spalinowych krewniaków (c) Daimler / Mercedes
Elektryczny Mercedes AMG-EQC. Jedyna dostrzegalna różnica w stosunku do zwykłej wersji elektrycznej to inny wzór felg (c) Daimler / Mercedes
Tą samą drogą poszło Audi z elektrycznym e-tron Quattro. Wygląd auta jest klasyczny, grill nawiązuje do Audi i w zasadzie samochód mógłby być kolejnym wariantem Q7 czy Q8. W lusterku ciężko go będzie odróżnić od innych modeli firmy – chyba że po kamerach na bokach:
> Kamery zamiast lusterek – czy w Polsce są legalne? [ODPOWIADAMY]
Gdy zobaczymy Audi e-tron Quattro w lusterku, będziemy wiedzieli, że to Audi. Ale modelu nie zgadniemy zbyt łatwo (c) Audi
Jaguar, Kia i Hyundai również nie są tutaj wyjątkami. Wszyscy zaprezentowali klasyczne projekty, które trudno odróżnić od wersji spalinowych. Wszyscy też prawdopodobnie będą tłumaczyć się niższymi kosztami – kilka wariantów tego samego modelu może zjeżdżać z tej samej linii produkcyjnej.
Dziennikarz The Verge spekuluje (źródło), że powiew świeżości może przyjść z Chin. Zarządzane z Państwa Środka firmy muszą myśleć o produkcji aut zeroemisyjnych – bo takie są wymogi rynku – a jednocześnie coraz chętniej inwestują w nowoczesny design. Ma to być widoczne choćby w projektach Lynk & Co:
Lynk & Co 01 łączy w sobie linie znane z Porsche z dość nietypowym tyłem. Samochód możę być pierwszym autem elektrycznym, które wyjedzie z europejskich fabryk Volvo (c) Lynk & Co
Jednak przedstawiciel mediów opuścił targi nieusatysfakcjonowany. Nie znalazł żadnych wskazówek, które podpowiadałyby mu, jak będą wyglądały samochody w bliskiej przyszłości.
Jakie będą samochody elektryczne przyszłości? Spróbujmy odpowiedzieć
Zaczęliśmy się zastanawiać, jak mogą zmienić się samochody w ciągu najbliższych kilku lat. Wyszliśmy od podstaw, czyli od tego, że silniki spalinowe zostaną zastąpione elektrycznymi. A samochody elektryczne:
- mają małe silniki, które nie wymagają mocnego strumienia powietrza,
- mają duże i ciężkie baterie, które mogą mieć jednak dowolne kształty dzięki modułowej konstrukcji.
Z tych dwóch prostych założeń wynikają bardzo poważne zmiany konstrukcyjne, które już są implementowane albo będą wdrażane wkrótce. Tu i ówdzie już je widać – oto, na co pozwoli nam zastąpienie silników spalinowych przez elektryczne:
- atrapy chłodnicy zostaną na zawsze zaślepione,
- koła zostaną rozlokowane bliżej końców aut,
- w kabinach na dobre zagoszczą płaskie podłogi, które pozwolą na dowolną konfigurację siedzeń,
- samochody zostaną skrócone o kilkadziesiąt centymetrów (mniej materiałów, tańsza produkcja) albo zaoferują ludziom dodatkowe bagażniki na obu końcach auta,
- kierowcy i pasażerowie będą siedzieć wyżej za sprawą grubej warstwy baterii w podłodze (co już widać), co spowoduje, że nadwozia będą masywniejsze, tj. wyższe w pionie nawet bez uwzględniania kabiny.
W kontekście tych wszystkich możliwych modyfikacji zupełnie inaczej jawi nam się BMW iNext. Auto zawiera właściwie wszystkie spisane powyżej elementy, a tylko zamaskowano je kilkoma dziwacznymi wzorami, jak choćby gigantyczną atrapą chłodnicy:
Z punktu widzenia napędów elektrycznych zupełnie inaczej jawi się też przedstawiony na początku Renault EZ-Ultimo. Choć nadal zaskakuje, zastosowane w nim wzornictwo staje się zrozumiałe, przynajmniej w aspekcie rozmiarów kabiny i dużego rozstawu osi.
Podsumowując: samochody zaprezentowane podczas Paris Motor Show 2018 jako futurystyczne posiadały wiele cech, na które pozwalają napędy elektryczne – ale które nie są możliwe z silnikami spalinowymi ani nawet z dużymi ogniwami wodorowymi. To nam sugeruje, że w niektórych koncernach decyzja już zapadła, a my mamy ją właśnie przed oczyma.