Artykuł niby przydatny, niby masowy, niby praktyczny, a dziwny z powodu zaledwie jednego wiersza w tabeli. Marcin Kaźmierczak z portalu Bankier.pl napisał tekst „Coraz droższa przesiadka do „elektryka”. Tylko pięć modeli poniżej 150 tys. zł”, w którym zamieścił ramkę pt. Ceny nowych aut elektrycznych w Polsce. I ta oto tabelka zaczyna się od… Toyoty Mirai. FCEV-a, czyli samochodu na wodór, a NIE elektrycznego. Kosztującego zresztą krocie, bo od 334 900 złotych.
Czy Toyota Mirai jest samochodem elektrycznym, skoro jest na wodór? Analiza
Spis treści
Ta tabela (fragment poniżej) przypomina mi trochę pewną organizację, która usiłowała lobbować w kwestii nowelizacji Ustawy o elektromobilności (a więc całkiem specjalistycznego prawa), by w innych miejscach nazywać hybrydy plug-in „samochodami elektrycznymi”. Jak ktoś, kto mówi na hybrydę „samochód elektryczny”, może być uznawany za wiarygodne źródło w kwestii nowelizacji Ustawy? Przecież to aż pachnie wybielaniem firm, które nie radziły sobie z produkcją elektryków.
FCEV a auto elektryczne: brak możliwości ładowania, malusieńka bateria, wielkie zbiorniki na H2
Powiecie: drobny szczegół? No, niezupełnie. Toyota Mirai nie jest samochodem elektrycznym w ścisłym rozumieniu tego słowa. To FCEV, czyli auto z wodorowymi ogniwami paliwowymi, w którym, owszem, koła napędzane są przez silnik elektryczny, energia elektryczna jest przechowywana w baterii i wytwarzana przez ogniwo paliwowe, ale ta bateria jest mikroskopijnej pojemności, nieco powyżej 1 kWh. Przy normalnej jeździe byłoby to około 5 km zasięgu.
Malusieńka bateria Mirai II nie jest jedyną różnicą w stosunku do prawdziwego samochodu elektrycznego (BEV). Równie ważne jest to, że tej baterii nie da się ładować z zewnątrz (porównajcie z systemem e-Power), a jedyny sposób na dostarczenie do niej energii to zatankowanie H2 do zbiornika. Z samym gazem też nie jest różowo, wymaga całego systemu konwersji na elektryczność: ogniwo paliwowe pod maską z przodu jest spore, zbiorniki na gaz są gigantyczne w skali całego samochodu, walcowate, trudno je przeoczyć, szczególnie na tylnej kanapie (tunel środkowy) czy w bagażniku (mała pojemność).
Różnica między prawdziwym samochodem elektrycznym a Toyotą Mirai
Nie rozumiem, dlaczego Bankier.pl usiłuje przekonać ludzi, że Toyota Mirai II jest samochodem elektrycznym. Sortowanie tabeli tego nie wyjaśnia, skoro samochody Tesli na tę samą literę „t” znajdują się na samym jej końcu. Nie rozumiem tym bardziej, że nawet w Ustawie o elektromobilności jasno i wyraźnie odróżniono te dwa typy napędów:
12) pojazd elektryczny – pojazd samochodowy w rozumieniu art. 2 pkt 33 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym, wykorzystujący do napędu wyłącznie energię elektryczną akumulowaną przez podłączenie do zewnętrznego źródła zasilania;
(…)
15) pojazd napędzany wodorem – pojazd silnikowy w rozumieniu art. 2 pkt 32 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym, pojazd szynowy lub jednostkę pływającą, wykorzystujące do napędu energię elektryczną wytworzoną z wodoru w zainstalowanych w nich ogniwach paliwowych;
To rozróżnienie wprowadzono nie po to, by zrobić komukolwiek na złość. Po prostu korzystamy z doświadczeń bardziej rozwiniętych rynków, ich kategoryzacji, nie chcemy być już frajerami jak za czasów, gdy General Motors nazywał Chevroleta Volta „samochodem elektrycznym”, chociaż była to hybryda. Chodzi po prostu o przeprowadzenie wyraźnej granicy między BEV i FCEV, bo wymagają one zupełnie innej infrastruktury (stacje ładowania vs tankowania wodoru), podejścia (ładowanie w domu vs przepisy p.poż. związane z przechowywaniem wybuchowego gazu pod ciśnieniem), norm itd.
To ostatnie ma ułatwić wprowadzenie wodoru do transportu, jeżeli zajdzie taka potrzeba.
Drodzy dziennikarze, nie dawajcie się marketingowi
Rozumiem, że Toyota uprawia swój marketing. Takie jej prawo. W opowieści japońskiego producenta „samochody elektryczne są złe, bo długo się ładują”, ale istnieje też cudowne remedium, „samochody elektryczne, których nie trzeba ładować, bo są zasilane wodorem”. Czytaj: Toyota Mirai. Oczywiście to „cudowne remedium” jest drogie, raczej ciasne, z wodorem kosztującym 69 zł za kilogram, co nawet teraz wystrzeliwuje koszty jazdy takim autem w okolice kosztów eksploatacji, czy ja wiem, silnika V6?
Jednak marketing Toyoty nie powinien kształtować umysłów dziennikarzy. FCEV to wodór, elektryk to BEV. FCEV ma rurę spustową/wydechową, chociaż emituje tylko parę wodną lub wodę. Elektryk nie ma emisji z układu napędowego. Samochód na wodór można zatankować na stacji i tylko na stacji, elektryka można ładować w domu czy w garażu.
Nazewnictwo i kategoryzacje SĄ ważne, bo powiększają naszą wiedzę. Dziennikarze nie powinni ulegać próbom mącenia tych, którzy dla doraźnych potrzeb usiłują wpłynąć na postęp. Jeszcze 100 lat temu oficjalnie sądzono, że wszystkie widoczne na niebie mgławice są po prostu lokalne – chociaż od setek lat domyślano się, że może być inaczej. Dopiero prace Edwina Hubble’a udowodniły, że część z nich to galaktyki, gigantyczne światy podobne do naszej Drogi Mlecznej. Albo zupełnie od niej różne.
Galaktyki nie są lokalnymi mgławicami, pojazdy na wodór nie są samochodami elektrycznymi. Znaki zapytania są wszędzie, ale tutaj raczej ich nie ma.

„Znak zapytania” uchwycony przez teleskop Webba. Zdjęcie ukazuje prawdopodobnie interakcję dwóch galaktyk, z których jedna została dość mocno zniekształcona (c) James Webb Space Telescope / NASA, ESA, CSA /Joseph DePasquale, Daisy Dobrijevic
Dobre uzupełnienie artykułu stanowi komentarz Pana robrob:
zamiast na spiskowe oplacenie dziennikarzy stawialbym na ich „ziemkiewiczowski research”, co nie zmienia faktu ze MIRAI to elektryk, tak samo jak spalinowki (conajwyzej mowa o podkategoriach benzyna, olej, LPG/CNG), na takiej zasadzie energia z wiatrakow to energia wiatrakowa?, energia z solarow to energia solarna?, energia ze spalania wegla to energia weglowa? dziwnym trafem wszystkie te zrodla energii produkuja ten sam prad elektryczny, a na ustawy to nie ma co patrrzec, bo politycy od lat sie potrafia klocic o krzywizne banana, slimaka czy o to czy prad z elektrowni atomowych jest „ekologiczny” xD