Rynek może nie zdaje sobie z tego sprawy, ale premiera Citroena e-C3 była dlań podobnym wstrząsem, jak premiera VW e-Upa i Skody Citigo e. Te dwa ostatnie modele sprzedawały się tak dobrze, że zaskoczyło to sam koncern Volkswagena. Podejrzewamy, że z Citroenem e-C3 będzie podobnie, ten model ma dziś doskonały stosunek możliwości do ceny, żadna chińska konkurencja nawet się do niego nie zbliża, jednak najbardziej zagrożone wydają nam się… inne marki koncernu Stellantis.
Citroen e-C3 a konkurencja
Popatrzmy na ceny, wszystkie modele to segment B/B-SUV, wyjątkiem jest Fiat 500e, który należy do segmentu A:
- Citroen e-C3 44 (~42) kWh, przedsprzedaż – 110 650 zł w bazowej wersji You, 132 100 zł w dobrze wyposażonej wersji Max [tę polecamy; konfigurator TUTAJ]
- Jeep Avenger benzynowy – od 99 400 zł,
- Jeep Avenger 54 (51) kWh – od 185 200 zł,
- Opel Corsa benzynowy – od 77 200 zł, automat z mocniejszym silnikiem – od 89 100 zł,
- Opel Corsa Electric ~45-51 kWh – od 161 600 zł,
- Fiat 500e 23,8 (21,1) kWh – od 139 900 zł.
Tę litanię można by kontynuować posiłkując się samochodami innych marek należącymi do koncernu Stellantis. Zwróćmy uwagę, że Citroen e-C3 jest tańszy od w zasadzie wszystkich elektryków grupy przy wcale-nie-takiej-dużo-mniejszej baterii. To oferta lepsza niż propozycja Peugeota z 2019 roku, gdy weszły w życie dopłaty z limitem ceny 125 000 złotych i nagle okazało się, że cena Peugeota e-208 może wynosić 124 900 złotych.
Dodajmy, że Peugeot miał około 330 jednostek WLTP zasięgu, Citroen e-C3 ma do 320 jednostek WLTP, więc mimo mniejszej baterii, możliwości aut są porównywalne. A e-C3 ma większy bagażnik (310 vs 295 litrów)!
To nie koniec: choć elektryczny Citroen jest droższy niż jego dalecy spalinowi (i nielubiani) krewni, po uwzględnieniu dopłaty w ramach programu „Mój elektryk” wyląduje w ich pobliżu. Dla bazowej wersji You finalna cena Citroena e-C3 spadnie do około 91 900 zł (przy dopłacie wynoszącej 18 750 zł) czy nawet 83 650 zł (przy dopłacie 27 000 zł)!
Czy w takiej sytuacji ktokolwiek mający dostęp do gniazdka nadal będzie chciał kupować samochód benzynowy, żeby jeździć nim trzy razy drożej?
Wnioski
Pierwszy wniosek jest pokrzepiający: użycie ogniw LFP pozwala na istotne obniżenie ceny samochodu elektrycznego, więc Chińczycy nie byli żadnymi dobrodziejami sprzedając nam Seresa 3 z podobnym zasięgiem za 167 000 złotych. Aktualna cena wynosząca „od 130 000 złotych” wydaje się bardziej akceptowalna, chociaż należy pamiętać, że w tym modelu jest problem z ładowaniem zimą. Powinni postarać się bardziej, widać, że mają margines, w ramach którego mogą się poruszać.
/Obawiamy się, że Citroen e-C3 może zachowywać się podobnie, ale to jest kwestia do wyjaśnienia/
Drugi wniosek jest jeszcze bardziej pokrzepiający: można mieć na rynku całkiem przestronny (segment B/B-SUV) samochód elektryczny mający około 300 jednostek WLTP zasięgu i kosztujący około 100 000 złotych. Yaris Hybrid zaczyna się w konfiguratorze od 95 900 złotych, wybór jest oczywisty.
Teoria spiskowa
Trzeci wniosek jest jednocześnie teorią spiskową. Sprzedaż Citroena e-C3 uruchomiono na dziewięciu rynkach, jeden (Francja) już wprowadził system dopłat zależny od emisyjności całego łańcucha dostaw, drugi (Włochy) planuje podobny ruch w oparciu o regulacje francuskie. Oferując e-C3 w doskonałej cenie, koncern Stellantis zbuduje dużą bazę danych ludzi zainteresowanych tanimi elektrykami.
Byłoby trochę nieprzyzwoicie, gdyby osoba zamawiająca Citroena dostała telefon od sprzedawcy marki Opel, ale gdy placówki dealerskie przeistoczą się w salony z wieloma markami, łatwo będzie potencjalnemu klientowi powiedzieć „Wie Pan/Pani co? Citroen e-C3 już się wyprzedał, ale mamy tutaj takiego fajnego Fiata 600e, na który akurat do końca miesiąca mogę dać bardzo dobry rabat”
Identyczne sztuczki można próbować stosować online.
Citroenów e-C3 może być jak w przypadku VW e-Upa – akurat tyle, żeby spełnić cele emisyjne. Może być ich też tyle, żeby zawojować rynek w segmencie B tak, jak Tesla zrobiła to w segmencie D. Może być ich dokładnie tyle, żeby nowy Opel Crossland i nowy Fiat Panda też znalazły swoich klientów. Francja ponownie stanie się potęgą motoryzacyjną, podczas gdy Volkswagen postanowił spać do przełomu 2025/2026.