Prezes amerykańskiego oddziału Audi oznajmił, że elektrycznego Audi e-tron nie znajdziemy w salonach. Samochód będzie można zamówić tylko przez internet, z czasem dostawy idącym w miesiące, jeśli nie lata. Skąd taka decyzja? Natychmiast pojawiło się mnóstwo spekulacji.
Audi e-tron, czyli zmylenie przeciwnika?
Komunikat Scotta Keogha, prezesa Audi of America, jest zaskakujący: firma nie chce pokazywać e-tron w salonach, żeby obniżyć całkowite koszty związane z autem (źródło). Natychmiast rozpoczęły się domysły, że niemiecki producent naśladuje Teslę w bezpośredniej sprzedaży internetowej, czyli ucieka od konieczności współpracy z dilerami, a przy okazji… domaga się wysokiej opłaty za produkt, który można co najwyżej pooglądać na ekranie.
Żeby było zabawniej, jeszcze w pierwszej połowie 2017 roku zapisy na samochód i bezpośrednią sprzedaż przez internet uważano za „hańbiący czyn, na który nie zgodziłby się żaden liczący się producent” (synteza wypowiedzi z forów internetowych).
> BMW i3 (2019) z baterią 120 Ah / 42,2 kWh już oficjalnie. Zasięg? „257 kilometrów”
To nie koniec spekulacji. Inna grupa internautów twierdzi, że elektryczne Audi e-tron służyło do prezentacji, ale nie do sprzedaży, ponieważ jest zacofane w stosunku do Tesli. Te domysły potwierdzają analitycy z UBS, którzy – choć krytyczni względem Tesli – podkreślają przewagę amerykańskiego producenta:
Audi rzekomo wyposażyło auto w maksymalną liczbę ogniw, żeby choć spróbować zawalczyć z Teslami (zielony słupek):

Realny zasięg Audi e-tron w kilometrach na tle konkurencji, w tym Tesla Model X. Liczby oznaczone gwiazdkami to wartości orientacyjne, wstępnie potwierdzone przez producenta. Kolor srebrny oznacza dane BARDZO orientacyjne (c) Teslanews.pl
Mówi się też, że koszty produkcji Audi e-tron są zbyt wysokie, żeby samochód mógł konkurować z produktem zza oceanu. Same baterie o pojemności 95 kWh to kwota rzędu około 20 tysięcy dolarów za komplet – a gdzie nadwozie, silniki czy amortyzacja kosztów badawczo-rozwojowych związanych z opracowaniem zupełnie nowej platformy dla dużego SUV-a z baterią w podłodze?
Może zresztą chodzić też o to, że Audi nie chce pokazywać światu, że samochody elektryczne to istniejąca i lepsza alternatywa dla aut spalinowych. Dlatego niemiecki producent będzie przeciągać cały proces tak długo, jak się tylko da, przy okazji wygaszając lub hamując kontrakty na części do samochodów spalinowych i faktycznie przygotowując się do elektrycznej rewolucji – co ma potrwać co najmniej kilka lat.
Dziś, we wrześniu 2018 roku, można złożyć wstępne zamówienie na Audi e-tron; również w Polsce. Samochód ma oficjalnie wejść do sprzedaży w połowie 2019 roku, a dostawy mogą potrwać od kilku miesięcy do lat – tak przynajmniej sugeruje prezes amerykańskiego oddziału firmy.