Ford od kilku lat przeprowadza proces optymalizacji kosztów. Stopniowo rezygnuje z najtańszych modeli, żeby zastępować je droższymi, w niektórych przypadkach – elektrycznymi. Teraz szef Forda w Europie, Martin Sander, wyjawił, że firma uważa swą sieć dealerską na Starym Kontynencie za przerośniętą, dlatego w nadchodzących latach planuje ją przyciąć. Na poziomie typowego nabywcy auta może to prowadzić do sytuacji, które już obserwujemy przy innych markach.

„Nasza idealna sieć jest mniejsza. Już dyskutowaliśmy to z salonami”

Ford daje placówkom dealerskim minimum nadziei, zaznacza, że w niektórych krajach już osiągnięto optymalny rozmiar do obsługi mniejszych wolumenów sprzedaży. W innych jest jeszcze „praca do wykonania”, cytuje Sandera Automotive News Europe (źródło; za paywallem). Salony „wiedzą, co je czeka”, ponieważ kwestia została z nimi przedyskutowana.

Martin Sander; fotografia ilustracyjne (c) Ford

W lipcu marka zakończy produkcję Fiesty – samochodu, który przez długi czas był najchętniej wybieranym modelem w Europie. Fabryka w Kolonii (Niemcy) zajmie się wytwarzaniem Forda Explorera. Sama Fiesta została zastąpiona przez Pumę zbudowaną na platformie Fiesty, posiadającą zapożyczone od Fiesty technologie, ale droższą o co najmniej 15-30 procent. Wszystko dzięki zmienionym proporcjom nadwozia. W 2024 roku na rynku powinna zadebiutować Puma EV, która będzie najmniejszym samochodem w gamie Forda (B-SUV).

Od stycznia do kwietnia 2023 roku Ford miał w Europie udział wynoszący 3,7 procent. Rok temu było to 4,5 procent. Dlatego producent wdraża na Starym Kontynencie agencyjny model sprzedaży, chce mieć bezpośredni kontakt z nabywcą, a salony sprowadzić do roli tymczasowych, nie zawsze potrzebnych „agentów”. Placówki będą otrzymywały ustalone kwoty za sprzedaż (porównaj: Audi). Ten rodzaj współpracy funkcjonuje już w Holandii, w najbliższych latach pojawi się też w innych krajach.

Nota od redakcji Elektrowozu: to ciekawe. Niektóre placówki sprzedające m.in. samochody Forda zaczęły sprowadzać i mocno promować samochody chińskich marek. Krótkoterminowo może to kompletnie zmienić układ sił na europejskim rynku (Nio stanie się powszechne, Mercedes będzie egzotyką), długoterminowo jednak raczej nie pomoże dealerom. Biznesmeni z Państwa Środka znani są z tego, że potrafią ruchem ręki rozwiązywać całe kontrakty albo zmieniać warunki tak, żeby docisnąć kontrahenta.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 1 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: