Niemiecki tygodnik Automobilwoche dowiedział się, że przerwy w produkcji VW e-Upa są tylko tymczasowe. Samochód ma być wytwarzany aż do końca 2025 roku. To dobre wieści dla osób, które czekają na tanie elektryki – nawet jeśli model nie będzie trafiał na rynek pierwotny, zacznie coraz mocniej zasilać rynek wtórny.
VW e-Up w sprzedaży przez 12 lat
VW e-Up został „tymczasowo” usunięty z oferty we wrześniu 2020 roku, na niektórych innych rynkach przetrwał do końca roku. Do sprzedaży w Niemczech samochód wrócił w lutym 2022 roku, by ponownie z niej wypaść po zaledwie kilku tygodniach. Trudno się temu dziwić, to jeden z najtańszych pełnoprawnych elektryków na rynku, który ma sensowny zasięg i możliwości (np. szybkie ładowanie). Jego siostra, Skoda Citigo E iV, cieszyła się w Polsce zasłużoną popularnością:
Dyrektor sprzedaży w Volkswagenie, Hildegard Wortmann, zapewniła, że koniec produkcji e-Upa zaplanowano dopiero na rok 2025. Samochód ma zostać płynnie zastąpiony przez większego brata z nadwoziem crossovera, VW ID.2 [wstępna nazwa]. Nadal nie ma decyzji dotyczącej wytwarzania bezpośredniego następcy e-Upa, VW ID.1, zdradził szef Grupy ds. produkcji, Oliver Blume.
VW e-Up – tak jak i inne elektryki – jest wykorzystywany przez Volkswagena, by bilansować emisję dwutlenku węgla z aut spalinowych. Jako model stosunkowo tani szybko znajduje nabywców, spodziewajmy się zatem, że będzie wracał tak długo, jak długo linia ID. i inne elektryki nie zyskają wystarczającej popularności na Starym Kontynencie. Oczywiście liczba egzemplarzy zostanie odmierzona z iście aptekarską dokładnością, żeby przypadkiem nie sprzedać zbyt wielu tanich samochodów, skoro co najmniej część klientów da się przekonać do aut droższych (patrz: VW ID.3, Cupra Born).
